Kompot jabłkowo – buraczany

Składniki:
Danie:

Nic nie zastąpi wigilijnego kompotu z suszu – ciężki, dymny, stworzony do towarzystwa dla bigosu i barszczu z uszkami. Ale następnego dnia, do świątecznego śniadania jeszcze lepiej pasuje lekki, cynamonowy kompot z jabłek i buraków.
Pamiętacie, co mówiły niektóre mamy, kiedy prosiło się je w dzieciństwie o kupno butelki Coca Coli? Moja czasem odpowiadała: po co ci cola? Masz kompot, napij się kompotu. Wtedy uważałam, że moja mama jest obciachowa i nienawidziłam podtykanego pod nos domowego kompotu. A teraz, po wielu latach tęsknię za spiżarnią ze słoikami pełnymi słodkiego napoju z agrestu i wiśni. Dlatego na święta zrobiłam swój własny kompot – cynamonowy, pełen jabłek i delikatnej słodyczy buraków. Mama miała rację, jest lepszy nawet od coli.
wersja do druku

Kompot jabłkowo – buraczany

  • Czas przygotowania: do 30 minut 30M

Składniki na 1 dzbanek:

4 jabłka
1 laska cynamonu
1 plasterek cytryny, obrany ze skórki
1 – 2 łyżeczki syropu z agawy lub cukru trzcinowego
2 – 4 łyżki soku z buraka lub ¼ upieczonego buraczka
1 ½ litra wody

Przygotowanie:

Wszystkie składniki dodać do garnka i gotować 20 minut pod przykryciem. Następnie można przecedzić i podawać lub wyjąć jedynie laskę cynamonu i cytrynę, a podawać z całymi jabłkami. Pyszny zarówno na ciepło, jak i na zimno.

Spróbuj innych potraw z tymi składnikami:



  1. Marto,
    przyznam szczerze, że jestem rozczarowana Twoimi świątecznymi propozycjami, na które niecierpliwie codziennie czekałam. Spodziewałam się potraw nieznanych mi, zapierających dech w piersiach i niezapomnianych, ale poza makowcem niczego odkrywczego w Twoich propozycjach nie znalazłam. Mimo wszystko serdecznie pozdrawiam i życzę pięknych Świąt. Izabela.

    • Pasztet z gruszkami, seleryba… Oklepane? Nie przesadzajmy, w koncu to Boze Narodzenie a nie Dni Ekperymentowania z Kuchnia Weganska! Sledzac kilka blogow, rowniez zagranicznych, przynaje ze Marta daje rade! 🙂

    • Osobiscie uwazam,ze w zeszlym roku przepisy byly sto razy lepsze,sledzilamblog z wypiekami na twarzy i wszystkie przetestowalam,a tegoroczne to ich gorsza/mniej ciekawa kalka. Pozdrawiam,Marta

    • Widać że zawsze znajdą się niezadowoleni… Przecież zamiast narzekać zawsze można znaleźć coś na innych blogach, a może też jakaś własna inwencja twórcza? Bo krytykować najłatwiej…
      Przepisy są świetne, Marto, aż nie wiem które z najnowszych wypróbować w pierwszej kolejności 😉
      Nawet moja niewegetariańska rodzina uwielbia pasztety z Twoich przepisów.
      Pozdrawiam 🙂

    • Dlaczego zaraz narzekać? Po prostu napisałam, że oczekiwałam więcej, Czy już nie wolno napisać niczego o własnych odczuciach, żeby nie zostać skrytykowaną? Jest jakiś nakaz słodzenia na blogu, czy jak? Ale fakt, trudno mnie zaskoczyć, bo wegetarianką jestem od ponad 40 lat i seleryby czy pasztety w najróżniejszych postaciach nie zaskakują mnie. A już na pewno nie kompoty czy propozycje prezentów (zapewne sponsorowane). Kończąc dodam, że książkę Marty posiadam i często z niej korzystam. Izabela.

    • Przykro mi, że tegoroczne przepisy nie wszystkich satysfakcjonują – chyba trochę jest tak, że każdy szuka czego innego. W tym roku postanowiłam spełnić wiele próśb, jakie dostawałam z prośbą o makowca drożdżowego, a kiedy już się pojawiły niektórzy pisali, że woleliby coś bardziej spektakularnego. Mam nadzieję, że mimo wszystko takie pomysły jak seleryba, pasztet pieczeniowy czy bezglutenowy makowiec sprawdzą się na Świątecznych stołach 🙂

      XXX
      Marta

    • A co takiego było w zeszłym roku? Bigos, barszcz, pierniczki – w tym roku są dużo faniejsze przepisy!

    • Myślę, że chodzi po prostu o to, co autorka bloga wkłada w przepisy, bo w tym momencie jest tego mniej, niż było w zeszłym roku. A mam wrażenie, że po wydaniu książki, Marto, nieco się wypaliłaś. Cukier waniliowy? Naprawdę?
      Bardzo lubię część Twoich przepisów, ale ostatnio mam wrażenie, że spadł Ci poziom. Kupiłam Twoją książkę i nie żałuję, ale też nie skaczę pod sufit. Kilka ciekawych rzeczy się znalazło i nic poza tym. Może na moją ocenę wpływa fakt, że pomimo stosowania się do instrukcji, trzy ostatnie potrawy, które robiłam z Twojego przepisu po prostu nie wyszły albo były niejadalne.
      Poza tym w Twoich daniach występują cały czas niemal te same przyprawy i po pewnym czasie robi się to nudne.
      Nie wiem czy na to odpowiesz. Zauważyłam, że masz zwyczaj unikania odpowiedzi na pytania swoich fanów, czy to tutaj, czy na Instagramie, a także odpowiadania na wypowiedzi, które coś Ci zarzucają.

      Jesteś świetna, szczerze (mówię o Twoim gotowaniu, bo Twoje zachowanie w stosunku do czytelników bloga pozostawia wiele do życzenia – dużo osób zawdzięcza Ci przejście na wegetarianizm/weganizm, a Ciebie nawet nie stać na napisanie miłego słowa). Ale może czas, abyś usiadła i odpoczęła, bo przepracowanie chyba Ci nie służy. Wolałabym zobaczyć Cię za miesiąc z naprawdę dobrymi przepisami, niż codziennie z oklepanymi, najprostszymi recepturami.

      Pozdrawiam,
      Ania

    • Aniu, napisałaś dokładnie to, o co mi chodziło od pierwszego dzisiejszego wpisu. Też odnoszę wrażenie, że Marta jest przepracowana i powinna odpocząć. I tego (tj. odpoczynku) Marcie z całego serca życzę. Izabela.

    • Cześć Aniu,

      dzięki za długi i obszerny komentarz – oczywiście, że na niego odpowiem, zawsze odpowiadam na wszystkie zarzuty i pytania!

      Przykro mi, że masz wrażenie, że na blogu brakuje serca, a ja nieodpowiednio traktuję czytelników. Codziennie odpisuję na kilkadziesiąt wiadomości, drugie tyle maili oraz komentarzy – jeśli czasem coś mi umknie, to przepraszam. Ale myślę, że zarzucenie mi, że nie odpisuję jest trochę zbyt dużą generalizacją, bo każdego dnia ponad sto osób dostaje ode mnie odpowiedzi na różne pytania.

      Równie przykro mi, że obecne przepisy nie spełniają Twoich oczekiwań – jeśli napiszesz mi z jakimi przepisami miałaś kłopot, to postaram się razem z Tobą znaleźć przyczynę, dla której nie wyszły tak jak powinny. Jeśli zaś chodzi o przepisy to trudno naprawdę sprawić, aby każdy był zadowolony – takie receptury jak cukier waniliowy czy drożdżowy makowiec przygotowałam na życzenie czytelników, którzy prosili o te receptury. Następnym razem postaram się też przygotować więcej odjechanych przepisów.

      Bardzo dziękuję za komentarz i wezmę sobie wszystkie słowa do serca, aby nikogo nie rozczarowywać. Trochę mnie to co napisałaś zasmuciło, ale postaram się jakoś się tym nie przejmować.

      pozdrawiam bardzo serdecznie,
      XXX
      Marta

      • Marta!
        Ja sie totalnie nie zgadzam z przedmowcami! Twoj blog jest cudowny! Mozna tutaj znalezc naprwde fajne proste przepisy, bardzo bogate w smaku jak np pasta z baklazabem (wlasnie skonsumowana:D). Jak rowniez przepisy bardziej skomplikowane, Zé skadnikami ktorych nie moge znalezc w zadnym tutejszym sklepie (mieszkam w Brazylii) jak np karob, platki drozdzowe (na szczescie zamowione przez internet) czy maka gryczana badz jaglana. Takze korzystam z Twojego bloga niemal codziennie, gotuje proste szybkie obiady jak i ekstra wyszukane desery gdy chce zaskoczyc znajomych 🙂 uwielbiam to jak piszesz, jak gotujesz i jak jaka jestes! Naprawde zrewolucjonizowalas moja kuchnie, a já z kolei Twoimi przepisami zarazam innych! Dzieki Tobie przestalam uzywac jajek i sera i stalam sie pelnoprawna weganka 🙂
        Pozdrawiam

    • Na co niby nie odpisuje Marta? Często komentuje pod jej Instagramem i nic takiego nie zauważyłam, a wczoraj i przedwczoraj w nocy doradzała mi mailowo, jakie ciasto upiec – odpisywała mi na każde pytania, a było to 2 w nocy! Boże ludzie, dajcie żyć!

    • Nie wszyscy są weganami lub wegetarianami od lat, nie wszyscy umieją gotować. I nie wszyscy mają czas, ochotę i kreatywność żeby wymyślać jakiekolwiek przepisy. Bardzo jestem Marcie wdzięczna , że wrzuca różne , bo ja mimo wielu lat w kuchni na kompot z buraka bym nie wpadła. A tak przynajmniej spróbuje. Dopóki nie trafiłam na ten blog z buraków jadłam głównie barszcz i ćwikłę, jak nie oszukujmy się większość Polaków. Dzięki Marcie to jakże zdrowe warzywo gości na moim stole o wiele częściej niż dotychczasz. To samo dotyczy innych warzyw. Więc może by tak pomyśleć że ludzie są różni a Marta pisze dla wszystkich. A nie tylko dla Ciebie Aniu. A prostota przepisów jak dla mnie jest jedna z największych zalet tego bloga. 🙂 Małgosia

    • P.S. Marta ja Tobie dziękuję za te przepisy i za tamtegoroczne. Zamierzam je wykorzystać i w dużej mierze dzięki Tobie to będą moje pierwsze święta bez karpia. W tamtym roku jeszcze uległam tradycji, ale w tym już nie mam zamiaru. Pozdrawiam i spokojnych radosnych Świąt. Bardzo Ci dziękuję za całą Twoją pracę. Ksiażkę uwielbiam. 🙂 Małgosia

    • Nie chciałam Cię w żadnym wypadku zasmucić, Jadłonomio, ale chciałam, abyś wiedziała jak odbieram Cię teraz, po długiej znajomości z Twoim blogiem. Każde słowo było szczere i bezpośrednie. Zauważyłam, że nie lubisz owijać w bawełnę, więc i ja nie ukrywałam tego, co ostatnio rzuciło mi się w oczy.

      Przykłady z pierwszej ręki to bigos (słodki, ciężki, bez żadnego skojarzenia ze świąteczną potrawą), chleb zmieniający życie (czułam tam jedynie siemię), brownie (może to mój brak miłości do kakaa i czekolady, ale ciasto wyszło po prostu niesmaczne), a sojonez wyszedł rzadki jak woda, pomimo długiego ubijania.

      Za to Twój biszkopt (nie tylko z morelami i lawendą) robię z zamkniętymi oczami, jak tylko ktoś ma przyjść, wegeburgery z marchewkową/buraczaną wkładką muszą być przynajmniej raz w tygodniu, krem z pieczonego kalafiora przekonał nawet zatwardziałych mięsożerców, a Pina Colada po odstaniu była jednym z lepszych ciast, jakie jadłam. Długo by wymieniać, bo robiłam wiele dań z Twoich przepisów, ale ostatnio jakoś się zraziłam po kilku klapach pod rząd.

      Miłego wieczoru, Marto i pamiętaj, że pomimo moich słów mam do Ciebie wiele sympatii ze względu na to, co robisz,

      Ania

    • Aniu, a może to Ty coś zrobiłaś nie tak w tych przepisach? Sojonez robiłam kilka razy i zawsze wychodził mi gęsty, chociaż ubijałam go krótko, bo nie mam blendera kielichowego, a perspektywa stania 10 minut lub dłużej i trzymania wciśniętego przełącznika na blenderze ręcznym mnie odstraszała.
      Brownie – może to kwestia preferencji. Ja robiłam je już kilka razy i zawsze wychodziło przepyszne.
      Odnośnie bigosu się nie wypowiadam, bo go nie robiłam, ale może to też kwestia preferowanych smaków.

      Napisałaś, że być może Twoja obecna ocena wynika z faktu, że nie wyszły Ci trzy ostatnie potrawy. Jednocześnie piszesz, że można długo wymieniać te, które wyszły. Naprawdę 3 nieudane gotowania z przepisów Marty tak wpłynęły na zaniżenie oceny?

      Oczywiście masz prawo czuć się rozczarowana tegoroczną świąteczną rozpiską i o tym napisać. Ale nie dziw się, że Martę zasmucają takie wpisy, bo już zarzuty dotyczące braku odpowiedzi i złego traktowania czytelników bloga są takie dość… grube. Zwłaszcza, że lektura komentarzy pod wpisami wskazuje na coś odwrotnego – na ogół odpowiedzi się pojawiają, nawet jeśli kolejna osoba pyta o to samo, o co pytało wcześniej 10 innych osób.
      Czy fakt, że Marta nie zawsze odpisuje oznacza, że nie traktuje czytelników dobrze? Ludzie, poza sprawami związanymi z gotowaniem Marta ma jeszcze życie – faceta, rodzinę, przyjaciół i wreszcie – siebie. I nie oczekujcie odpowiedzi na dosłownie każde pytanie, do tego w ciągu 5 minut. Dajcie żyć!

      Pozdrowienia
      Kasia

    • Kasiu, wybacz, ale nie mam ochoty na wywnętrzanie się Tobie. Wyraziłam swoją opinię konstruktywnie i tak, jak ja to widzę, aby Marta wiedziała nad czym może w przyszłości popracować, jeśli opinia osób trzecich jest dla niej istotna.

      Poza tym sądzę, że Marta nie potrzebuje obrońców. Jest inteligentna i elokwentna, co widać po jej notkach, także dajcie się jej wypowiedzieć, a nie zawsze zasypiecie kogoś, kto nie wychwala Jadłonomii pod niebiosa, falą "och, jesteś niesprawiedliwa". Krytyka pozwala się rozwijać i chociaż nie zawsze jest kolorowa, to na samych pochwałach nikt niczego się nie nauczył.

      Ania

    • Aniu, wybacz, ale nie mam ochoty, by ktoś mnie pouczał o tym, co daje krytyka i jak to na samych pochwałach nikt niczego się nie nauczył. Myślę, że sama o tym wiem.

      W kwestii zasadniczej – ja też wyraziłam swoją opinię i mam do tego takie samo prawo, jak i Ty oraz inne osoby czytające tego bloga.

      A Twoje wywnętrzanie się przede mną to chyba ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę, bo chronicznie nie znoszę mentorskiego tonu.

      Pozdrowienia
      Kasia

    • Do Ani.

      Po przeczytaniu Twojego pierwszego komentarza, zastanawiam się jak tak można. Jak można podchodzić do drugiego człowieka z takimi roszczeniami? A co Ty, przepraszam, płacisz jakiś abonament na czytanie Jadłonomii, że rościsz sobie prawa do spełniania wymagań Twoich czy innych czytelników? To jest blog z fantastycznymi przepisami, każdy może z nich korzystać za darmo, uczyć się, rozwijać w kuchni. Jeśli przepisy są dla kogoś "za słabe" niech szuka gdzie indziej lub wymyśla sam. Tylko wymagania, wymagania. wymagania. A tekst o "podejściu do czytelników, które pozostawia wiele do życzenia" już całkiem powala… takie roszczenia to do pani w banku, której za to płacą, a nie do drugiego człowieka, który po prostu robi coś dla innych. Ludzie zastanówcie się czasem. Tak trudno być dobrym dla innych?

      Pozdrawiam
      Ola

    • Jadłonomia utrzymuje się z popularności tego bloga, więc to jej praca, a nie "po prostu robienie czegoś dla innych".

    • Utrzymuje się z bloga? A są tu jakieś opłaty? Z tego co wiem, to utrzymuje się z pracy jako dziennikarka kulinarna i trenerka kulinarna, bo pisze do magazynów i prowadzi warsztaty, a za bloga nikt jej nie płaci. Trochę wyrozumiałości i mniej frustracji 😉

    • Dokładnie. Jest to jej praca, ale TY nie płacisz za to ani grosza. Nie masz więc żadnego prawa wymagać.

    • Czytam powyższe wpisy , czytam ….. i oczom własnym nie wierzę . W okresie świątecznym , kiedy wszyscy życzą sobie nawzajem "wesołych świąt" – tu prawie jatka. Pod plastrem miodu – czysty jad ! Ludzie , nie warto ! Czy naprawdę chodzi o to , aby komuś coś udowodnić ? Szkoda czasu i naszej energii na to . Ja cieszę się , że jest taki blog , że ktoś dzieli się swoimi inspiracjami a ja przy okazji korzystam z tego .
      Z całego serca życzę p. Marcie aby nadal pisała bloga bo to ja wybieram to , co dla mnie najlepsze . Jeśli mi coś nie odpowiada , po prostu szukam czegoś innego . Kilka razy w życiu jakaś potrawa mi po prostu nie wyszła , tak się zdarza ale do głowy mi nie przyszło , że mogę kogoś obarczać za to winą i tak komentować . Aniu i Izo – to Wam należy się odpoczynek bo czytając takie wypowiedzi włos na głowie się jeży . Sarkazm – to najgorsza rzecz , jaką los może nas obdarzyć a Was widzę nie ominął . Miejmy nadzieję , że po świętach już odpoczęłyście i teraz jest Wam po prostu głupio . Pani Marto dziękuję że Pani jest , że Pani pisze i czekam na więcej . Pozdrawiam ciepło , Mariola .

  2. Mam pytanie odnośnie pasztetu pieczeniowego. Czy myślisz, że dodanie do niego czarnuszki nie zepsuje smaku? Mam ją w domu i nie wiem do czego zużyć. Nie wiem też jak smakuje i z czym to łączyć… Kasia

    • Możesz pasztet posypać czarnuszką, ale nie zanim to zrobisz spróbuj jak smakuje – wtedy będziesz wiedziała, czy jej smak Ci odpowiada!

      Czarnuszka doskonale sprawdza się w wypiekach, jako wykończenie kremów lub sałatek – spróbuj sama, wtedy może od razu poczujesz co najlepiej z nią zrobić! 🙂

    • Dzięki, tak zrobię:)
      Na święta przemycę rodzinie Twoje przepisy: ciasteczka z ciecierzycy, wegańskie brownie (robię już któryś raz, jest najlepsze!) i pasztet pieczeniowy z sosem.
      Tak trzymaj Marta, robisz kawał dobrej roboty.

      Kasia

  3. Kompot pierwszy sort
    a tegoroczne przepisy mi się bardzo podobają , z tamtego roku też , A jak ktoś szuka egzotyki na maksa to polecam Magazyn Usta (ostatni numer)

  4. Marto, Kochana Marto,
    przepisy były i są wspaniałe – raz bardziej, raz mniej skomplikowane/zaawansowane, ale przecież właśnie o taką to różnorodność chodzi. 🙂 Bardzo wiele już wypróbowałam i ani razu nie byłam zawiedziona! 🙂 Tak więc pięknie Ci dziękuję! 🙂

    A co do cukru waniliowego: no i cóż z tego, że nie jest to oszałamiająca innowacja?! Ja potraktowałam to jako bardzo przydatne przypomnienie, jak łatwo i bezpretensjonalnie można przygotować coś, co i na prezent się nadaje i przede wszystkim jest niezbędnikiem w bogatej w naturalne, intensywne aromaty kuchni.

    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego! 🙂
    Lina

  5. Marta jesteś niezwykłą blogerką, uwielbiam Twoje poczucie smaku bo jak piszesz, że coś jest przepyszne to rzeczywiście smak jest obłędny. Wielki szacun za tak częste umieszczanie przepisów przed świętami, nie mam pojęcia jak znajdujesz na to czas! Jestem również pod ogromnym wrażeniem Twojej książki, jest piękna i pełna nowych przepisów, a większość blogerów wydaje książki na zasadzie kopiuj, wklej z bloga.
    Niestety nawet przy tak ogromnej pasji i staraniach nie dogodzisz wszystkim. Ważne żebyś niezależnie od komentarzy miała frajdę z tego co robisz i tego świątecznie Ci życzę 🙂
    Ada

  6. Przeczytałam poniższą dyskusję i nie mogę sobie odmówić komentarza 🙂 Marto nigdy nie zadowolisz wszystkich. Jak w przyszlym roku wstawisz same odjechane szaleństwa zostaniesz zasypana pytaniami i pretensjami ze to nie w klimacie świąt i że przekombinowanie jest mniej kuszące od szlachetnej prostoty… Podniosłaś sobie wysoko poprzeczkę wiec to jasne ze nie przeskoczysz jej w każdym przepisie. Wiadomo tez ze nie kazdy smak podejdzie każdemu, wazne ze w każdym czuć Twoją pasję 🙂 Mam tylko nadzieję, ze ani bezgraniczne uwielbienie fanów, ani pretensje tych mniej zachwyconych nie namieszają Ci w głowie 😉 Rob swoje. Życzę odpoczynku i dobrej atmosfery w święta.
    Pozdrawiam Agnieszka

  7. Marto wspanialy kompocik, ktorego nie moze zabraknac na wigilijnym stole 🙂 dziekuje za wszystkie przepyszne przepisy swiateczne!! Pasztety juz wyprobowalam,wszystkie! sa doslownie cudowne 🙂 nie wiem na ktory mam sie zdecydowac 🙂 pozdrawiam Cie i zycze najwspanialszych Swiat 🙂 aneta.

  8. Oj, no! Oczywiście, że niektóre przepisy trzeba ciut u siebie zmodyfikować, dosmaczyć – bo poszczególne składniki mogą mieć ciut inna konsystencję, albo szklanki czy łyżki różnić się wielkością. Przepisy to nie receptury laboratoryjne i może występować spore odchylenie, a wtedy wystarczy pokierować się własnym smakiem, a nie marudzić autorowi. Ale bezcenne są same pomysły, niecodzienne zestawienia składników i w ogóle to, że dzięki tej stronie można wreszcie uwierzyć, że przejście na weganizm nie musi się wiązać z rezygnacją z pysznego jedzenia. Znam wielu wegetarian (w tym knajpy!) którzy chyba uznają że jak już zrezygnowali z mięsa (mówię o tych, którzy za smakiem mięsa tęsknią) to im się wydaje że muszą tez zrezygnować z dobrego smaku. Zero pomysłu, wszystko niedoprawione i nudne – lubia się umartwiać chyba i ich jedzenie nikogo do wegetarianizmu nie zacheca. Blog Marty jest przeciwieństwem tej tendencji – sama chętnie promuję przepisy z niego wśród mięsożerców i jak kilka razy mniej w miesiącu zrobią kotleta to juz jest zwycięstwo. A te komentarze, że czytelnicy się czują niedopieszczeni przez autora, bo nie odpowiada na każdą epistołę to jest jakaś pomyłka. Jak autorka będzie tyle czasu na odpowiedzi poświęcać, to mniej go zostanie na fantazje kuchenne i potem inni sie będą skarżyc, ze niby w tym roku mniej polotu w przepisach. Bla bla bla

  9. Czytam kolejne wypowiedzi i niestety dochodzę do wniosku, że niektóre osoby powinny zastanowić się nad pewnymi kwestiami. Mianowicie w swoich kuchniach jesteście jedynym czynnikiem decydującym o wszystkim. Nie trzeba przecież wszystko robić 1:1, nie każdy składnik podany w danym przepisie będzie odpowiadał każdemu z osobna. Dla przykładu buraków nie lubię (dwuznaczne;) i niestety ale kompotu w takiej konfiguracji raczej nie ogarnę. Nie oznacza to, że nie można się pobawić i pomieszać jabłka z czymś innym, według dowolnej interpretacji. Nikt nikomu broni do głowy nie przystawia. pozdrawiam kreatywnych kuchcików

  10. Marto, może przychodzi Ci do głowy jakiś pomysł na wykorzystanie suszonych owoców z kompotu? Jakiś mus? Czym to doprawić?..Szkoda wyrzucać, a na takie rozciapane nie mam chętnych 😉
    Wrocławianka

  11. Marto, Dzieciątko (w moich stronach Dzieciątko, a nie Mikołaj – Mikołaj przynosi 6 grudnia) przyniosło mi pod choinkę Twoją "Jadłonomię" z fantastycznymi przepisami – odwaliłaś kawał solidnej roboty 🙂 Życzę Ci duuużo smakowitych pomysłów i nie przejmuj się komentarzami tych sfrustrowanych panien 🙂

  12. Marto, jakiego soku z buraków używasz do tego kompotu? Szczerze mówiąc pomysł wyciągania sokowirówki dla uzyskania kilku łyżek soku z buraka jakoś mnie odstrasza, ale nie wiem, czy jakiś sok z kartonu by się nadał

    • Mnie też pomysł czyszczenia sokowirówki dla kilku łyżek by zdecydowanie odstraszył 🙂 Kupuję soki z buraka w szklanych buteleczkach, produkuje je kilka firm i można je często znaleźć obok soków z marchewki.

  13. Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Spróbuj również:

Wszystkie ciastka na tej stronie są zupełnie wegańskie!

Jadłonomia dba o Twoje dane i wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia poprawnego działania strony internetowej (cookies techniczne). Dodatkowo prosimy Cię o zgodę na używanie cookies dla personalizacji treści i doskonalenia Jadlonomii (cookies analityczne). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Polityce prywatności i cookies.

Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki, ale wyłączenie cookies technicznych może skutkować niepoprawnym funkcjonowaniem naszej strony.