Co prawda nie umarłam, jak sugerował ostatni post, ale za to mój organizm zaprotestował przeciwko ciągłemu siedzeniu nad książkami bez porządnego żarełka i postanowił zachorować. Dzięki temu noce spędzam nie tylko z teorią mediów, ale także z gorączką i katarem.
Żeby wrócić do dobrej formy, postanowiłam wziąć wolne popołudnie i uczcić je w doborowym towarzystwie kalafiora. Na tak specjalną okazję jak samotne chorobowe popołudnie, postanowiłam sięgnąć po równie specjalny przepis, czyli przepis na pieczonego kalafiora z mojej ukochanej książki
Plenty autorstwa Yottama Ottolenghiego. Jak każdy przepis Yottama, ten również jest prosty, szybki i uzależniający, a mam też nadzieję, że w połączeniu z imbirową herbatą wykaże właściwości lecznicze.
wersja do druku
Pieczony kalafior w szafranie
- Czas przygotowania: 20 minut + 25 minut pieczenia 20M
Składniki na 2 - 4 porcje:
jeden kalafior
jedna czerwona cebula
100 g rodzynek
⅓ szklanki gorącego mleka (ja użyłam sojowego)
pół łyżeczki nitek szafranu
oliwa
sól oraz czarny pieprz
Przygotowanie:
- W dużym garnku zagotowuję osoloną wodę, kalafiora dzielę na różyczki. Kawałki kalafiora wkładam do gotującej się wody i gotuję go przez 3 minuty. Następnie odcedzam go i odkładam na bok.
- W międzyczasie do gorącego mleka wsypuję szafran i mieszam tak długo, aż nitki nie rozpuszczą barwiąc mleko na żółty kolor. Cebulę kroję w cienkie talarki.
- Odcedzony kalafior, rodzynki i cebulę wsypuję do dużego naczynia żaroodpornego lekko posmarowanego oliwą i polewam wszystkie warzywa szafranowym mlekiem. Przy pomocy rąk mieszam wszystko starając się jak najbardziej umoczyć wszystkie kalafiory w szafranowym mleku.
- Wymieszane warzywa polewam cienką strużką oliwy, posypuję solą i piekę pod przykryciem w 180 stopniach do czasu aż kalafior będzie miękki, czyli około 15-25 minut. Wszystko zależy jak duże są różyczki i jak miękkie warzywa lubimy, ja wolę kalafiory w wersji al dente więc wystarczy mi 15 minut.
- Nakładam na talerz bardzo gorące i przez pierwsze minuty czekam aż wystygnie, delektując się zapachem szafranu. Jem gorące z kaszą kuskus, komosą ryżową albo ryżem.
Spróbuj innych potraw z tymi składnikami:
Przepis z bloga Jadłonomia:
https://www.jadlonomia.com/przepisy/pieczony-kalafior-2/
Ha! Właśnie kupiłam tę książkę i w najbliższym czasie rozpocznę testowanie przepięknych przepisów:)
Na pewno nie pożałujesz zakupu, ciekawe od jakich przepisów zaczniesz testowanie
Marto, kiedy śledzę Twojego bloga mówię sobie, że w końcu przechodzę na wegetarian bo przecież kocham warzywa, lubię potrawy z samych warzyw i często je jadam ale nie mogę oprzeć się kawałkowi kabanosa, który zerka na mnie z lodówki i wtedy zastanawiam się JAK TY TO ROBISZ…jak robią to inni- zdradź mi tę tajemnicę bo zaczynam od tych kiełbas tyć :-))
Jak mam zacząć nie gapiąc się na tego potwora w lodówce…i nie żebym przesadzała bo jadam wędlin i mięsa raczej mało- może 1-2 x w tyg
To jak? napiszesz? buziak
Małgosia nie wiem czy nie powinnam Ci napisać całego listu
Ja miałam to szczęście, że nigdy nie lubiłam mięsa, od dziecka były wciąż problemy, że po prostu nie smakowało mi, nie podchodziło nie chciałam jeść i koniec. Ale na przykład mój tato, który przeszedł na wegetarianizm rok temu, po 50 latach lubowania się we wszystkich mięsach, pieczeniu pasztetów, robieniu samodzielnie kiełbas – po prostu przestał jeść mięso i z moją pomocą zaczął odkrywać nowe smaki. Znalazł nowe ulubione potrawy, nowe pomysły na kanapki i w ogóle nowy sposób jedzenia. I myślę, że to dla każdego jest dobry początek, odkryć nowe ulubione, bezmięsne smaki, których jest przecież multum- może to być pasta z suszonych pomidorów, tosty z pieczonym bakłażanem, smażone boczniaki z koperkiem albo pieczone buraczki z kozim serem. Co Ty na to? Chętnie będę Cię wspierać i dostarczać pomysłów i porad prosto na Twoją skrzynkę mejlową :):)
kurcze serio? jestem na pewno zupiarą! i zupy jadam właściwie bezmięsne a już jak kocham to te soczewicowe tylko u mnie w domu nie chcą zup jadać…jak robię- jem przez 3 dni sama no chyba, że to pomidorowa
jest:-)…tarty warzywne, same warzywka jak najbardziej kocham, uwielbiam, mniam ale dobra- spróbuję…nie będę robić siary przed Twoim tatą…tu mi dokopałaś :-)z pozdrowieniami dla taty!
Jeny, ale mam na to ochotę. Na chipsy z obierek po ziemniakach też! Na warzywka i zupy 😛 ajjj a dziś u mnie znowu curry
Nie mogę dostać szafranu. Czym mogę go zastąpić?
Zignorować 😉