Zamiast ptasiego mleczka, czyli czekoladowe trufle

Składniki:
Dieta:

Wczoraj w blogosferze nikogo nie obchodziły nawet najlepsze przepisy. Nowe posty o sernikach, tortach i biszkoptach musiały na chwilę obejść się bez większych reakcji bo tematem numer jeden w polskim internecie była historia pewnej pianki, dużego koncernu i gorliwych prawników. Czyli awantura o Ptasie Mleczko.

Zaczęło się niewinnie – różne blogerki na swoich stronach obok przepisów na ciasta i ciasteczka dzieliły się przepisami na domowe ptasie mleczko, czyli mleczną piankę podobną do tej ze sklepowej półki produkowaną przez firmę Wedel. I pewnie dzieliłby się nimi dalej gdyby nie to, że wczoraj kancelaria prawnicza reprezentująca firmę Lotte Wedel wysłała pisma do autorek, prosząc o umieszczenie informacji o tym, że ptasie mleczko nie jest zwyczajnym łakociem, a zarejestrowanym znakiem towarowym chronionym na rzecz firmy Lotte Wedel sp. z o.o.

Jednymi z adresatek listów od kancelarii prawniczej reprezentującej Wedla była Liska z Whiteplate oraz Iwusia prowadząca bloga na platformie iwoman.pl. Liska jako autorka jednego z najbardziej poczytnych blogów kulinarnych w Polsce, którego fanpage na Facebooku liczy ponad 16 tysięcy fanów nie musiała długo prosić o poparcie internautów i internautek – wystarczył wpis na facebookowym profilu Whiteplate, ze zdawkowym pytaniem o opinię w całej sprawie oraz z linkiem do artykułu redaktora naczelnego czasopisma Lege Artis, Olgierda Rudaka. W ciągu zaledwie kilku godzin pod wpisem Liski ukazało się ponad sto komentarzy, a wszystkie nie pozostawiały na Wedlu suchej nitki. Szczególnie krytykowanym aspektem całego zamieszania było to, że Liska nie umieściła nigdy przepisu na ptasie mleczko, a jedynie w jednym z wpisów zatytułowanym „Sernik lekki jak ptasie mleczko” porównała swój domowy sernik właśnie do słynnej pianki i usunięcia tego porównania domagali się prawnicy Wedla. Mimo ogromnego poparcia internautów, Liska postąpiła ze zwyczajną sobie klasą i tytuł posta zmieniła na „Sernik lekki jak pianka”. Ot i sprawa powinna się zakończyć.

Niestety wspomniana już Iwusia, która również dostała pismo od kancelarii prawniczej reprezentującej firmę Wedel nie miała tyle szczęścia. Jako autorka mniejszego bloga, nie mogąca liczyć na poparcie rzesz czytelników oraz czytelniczek postanowiła stronę zlikwidować i wczoraj jej blog z przepisami zniknął z sieci. Wtedy awantura rozpętała się na dobre.

Facebookowy profil firmy Wedel zalała lawina oskarżeń – o zastraszenie Iwusi, o szantażowanie blogerek, o nadużywanie pozycji. Oraz zapewnienia, że nikt już nigdy od Wedla nic nie kupi. Mimo przeprosin, które szybko ukazały się na profilu Wedla internauci nie odpuszczali i krytyka lała się dalej. Nie pomogły ponowne przeprosiny ani wyjaśnienia, w ciągu zaledwie dwóch dni na Facebooku pojawiły się tysiące krytycznych wpisów i komentarzy. Sytuacja wymknęła się spod kontroli na tyle, że osoby odpowiedzialne za prowadzenie fanpage’a zmieniły domyślny widok profilu, tak aby po wejściu widoczne były jedynie wpisy administratorów. Zresztą wrzało nie tylko na Facebooku – Atria z Ziołowego Zakątka, opublikowała przepis oraz film na ptasie mleczko all rights reserved wraz z komentarzem do całej awantury.W odpowiedzi na zaistniały kryzys, wczoraj późnym wieczorem przeprosiny ukazały się także na stronie internetowej Wedla, wraz z obietnicą zaprzestania działań mających na celu ochronę marki, które mogą godzić w osoby prywatne oraz wysłania indywidualnych przeprosin do dziewczyn. Internautów jednak te przeprosiny też nie przekonały, na facebooku dalej pojawiają się setki krytycznych komentarzy. Nie wiem, jak dużo klientów stracił na całej awanturze Wedel, ale jedno jest dla mnie pewne – osobom, które dowiedziały się o precedensie Ptasiego Mleczka Wedel przestał się kojarzyć z przedwojenną tradycją, rodzinnym interesem i najlepszą czekoladą, a nagle zaczął się kojarzyć z wielkim koncernem nadużywającym swojej pozycji w konfrontacji z osobami prywatnymi. Dla Wedla jest to lekcja szczególnie bolesna, bo firma z tak długoletnią tradycją w Polsce zdążyła zaskarbić sobie mnóstwo miłośników, którzy po całej sprawie mogą zrezygnować ze słodyczy sygnowanych nazwiskiem Emila Wedla. Szkoda, że Wedel nie doceniał potencjału internetowych blogerek, które poświęcając swój czas i energię na prowadzenie kulinarnych pamiętników mają za sobą rzesze wiernych czytelników, dla których sformułowanie „lekki jak ptasie mleczko” było niczym innym jak wielką pochwałą i komplementem dla sernika. Wedel nie tylko nie skorzystał ze wspaniałej reklamy, jaką były przepisy na ptasie mleczko świadczące o wielkim sentymencie i zamiłowaniu do tych słodyczy, ale postanowił wypowiedzieć blogerkom wojnę. Traktując autorki blogów w sposób lekceważący i z pozycji siły, w oczach internautów i internautek ta firma chyba sporo straciła. Wedla osądzono surowiej niż przypadkową firmę, bo była to marka uwielbiana, kojarzona z długoletnią tradycją oraz przedwojenną historią i dlatego grad negatywnych komentarzy był współproporcjonalny do zawodu, jaki koncern przysporzył swoim fanom.

Po całym zajściu pozostaje mieć nadzieję, że blog Iwusi powróci do sieci, a Wedel oraz wszystkie inne koncerny w nauczą się współpracy. Dlatego dzisiaj już bez złośliwości, zamiast przepisu na ptasie mleczko proponuję czekoladowe trufle.

wersja do druku

Zamiast ptasiego mleczka, czyli czekoladowe trufle

  • Czas przygotowania: 40 min + 3 godziny chłodzenie 40M

Składniki na około 15 sztuk:

100 g gorzkiej czekolady
dwie łyżki brandy lub whiskey
dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej w proszku
dwie łyżki syropu z agawy
dwie łyżki oleju kokosowego lub gęstego mleka kokosowego
kakao do obtoczenia trufli

Przygotowanie:
  1. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej lub  mikrofalówce. Dodać olej i dokładnie wmieszać je w rozpuszczoną czekoladę. Następnie dodać kawę, brandy i syrop z agawy, następnie masę bardzo dokładnie wymieszać. Na początku będzie płynna ale to nic, wystarczy wstawić ją do lodówki na minimum 3 godziny.
  2. Schłodzoną masę nakładać łyżeczką i formować w kulki lub nieregularne trufle, następnie obtaczać w kakao. Powtarzać aż do skończenia się masy, gotowe trufle można jeść od razu albo ponownie schłodzić przez godzinę w lodówce. Ja wolę schłodzone, z filiżanką mocnej jak szatan czarnej kawy.

Spróbuj innych potraw z tymi składnikami:


  1. … bardzo dobre podsumowanie. Wedel zapewnił sobie poważną antyreklamę, na długo. Marka, która do tej pory kojarzyła się ze słodką stroną życia pokazała swoją gorzką stronę. Ich PR będzie miał teraz naprawdę trudne zadanie.
    Masz rację, trufle to bezpieczne (i pyszne!) rozwiązanie 🙂 pozdrawiam serdecznie, Ola

    • Też uważam, że trufle to bezpieczne rozwiązanie chociaż złośliwcy zauważyli już, że za takie wpisy mogłaby pogniewać się na mnie Odra S.A.:)

  2. Nie wyczułam tego kryzysu.
    Rany, aż mi się wierzyć nie chce! Zamiast skorzystać z takiej okazji rozreklamowania się zadziałali tylko na swoją niekorzyść. Nie dziwię sie krytycznym komentarzom.
    A takie trufelki to ja chętnie 🙂

  3. Nie rozumiem o co Wedel zrobił awanturę. Przecież nawet jak widzimy "Przepis na domowe ptasie mleczko" od razu na myśl nam przychodzą różne słodkości tej firmy (przynajmniej ja tak mam ;3 ). Zawiodłam się na nich i nie dziwię się internautom.
    Trufle niczego sobie ^^ Pyszności!

    • Mi ptasie mleczko kojarzy się z moją babcią, która zawsze kupowała je od święta do kawy – na przykład na imieniny albo Dzień Babci. To dla mnie bardzo dobre wspomnienie i przychodziło mi do głowy zawsze, kiedy widziałam przepisy na domowe ptasie mleczka 🙂

    • Cóż, mi ptasie pleczko (R) kojarzy się głownie ze starym zeszytem przepisów mojej ś.p. Mamy, z którego to zeszytu coś czasem robię.

      Wtedy ta nazwa była po prostu nazwą pewnej klasy łakoci a dzisiaj niestety Japońce ją mają.

      Widać tak prowadzi się biznes po japońsku, chociaż moich kilku przyjacieli biznesmenów z Japonii pewnie się mocno zdziwi jak to usłyszy.

      Może i Japonii rozejdzie się jak tu w Polsce Lotte robi biznes.

    • dopisze tylko: Oznaczenie słowne "PTASIE MLECZKO®" stanowi zarejestrowany znak towarowy chroniony na rzecz Lotte Wedel sp. z o.o.

      Żeby nie przyjechali, bo u mnie pies jeszcze głodny nie jest.

    • Właśnie dlatego chyba wszyscy zareagowali na tą sprawę tak żywiołowo i dalej nie chcą Wedlowi wybaczyć, bo za bardzo wszyscy do Ptasiego Mleczka jesteśmy przywiązani – zeszyty mamy, wizyty u babci, same dobre wspomnienia. I teraz jakiś taki niesmak i zawód został.

  4. Ojej, co ja tu czytam, jestem zdruzgotana. Bardzo smutne są takie praktyki, niestety znam podobny przypadek, dotyczący karpatki, jedna z firm sobie tę nazwę zastrzegła i teraz nikt inny nie może używać tej nazwy. Tylko o ile dobrze kojarzę nazwa ta jest już właściwie jakby nazwą własną, określającą konkretne ciasto i powstała już dawno, została wymyślona pewnie przez jakieś pracowite gosposie i nie da się tego ciasta inaczej nazwać. To tak, jakby ktoś zatrzegł sobie prawo do słowa czekolada. Z pewnością firma, która sobie to zastrzegła nie wymyśłiła tego ciasta. Ale cóż, takie jest prawo. Ten, kto pierwszy zastrzegł, ten ma prawo używać. Ze względu na wyjątkowo idiotyczną rekację firmy Wedel, również nie kupię już nigdy ptasiego mleczka. Trufle bardzo ryzykowne, ale w końcu jak nazwać inaczej trufle? Szkoda słów.

  5. Ojejejej zaraz przyjadą po Ciebie Panowie w Czarnych garniturkach. Ptasie Mleczko (R) jest! (r)! olaboga, co ty narobiłaś… i to zastrzeżone na rzecz Lotte Wedel Sp. z o.o. …

    No jak to dopisałem to może nie przyjadą. Na wszelki wypadek zacząłbym jednak głodzić psa.

    • Błąd!!! Jak się takie rzeczy piszę trzeba głodzi i rozsierdzić zwierzątko.

      Kot drapie i jest dobry do obrony własnej.

      I nawet Panowie w garniturkach nic nie moga powiedzieć – mogli nie wchodzić.

  6. Trufle pyszne, zamieniłam brandy i syrop na kilka łyżek nalewki owocowej na spirytusie i dodałam do masy orzechów mielonych, BOSKIE !!!!

    • Taką robimy od lat, jest rewelacyjna, a była kiedyś badana do ewentualnej produkcji i powiedzieli w instytucie, że jest zawartością jak Biovital:

      1 kg owoców
      20 dkg cukru
      1/2 l. wódki

      Do gąsiora wsypać truskawki + 20 dkg cukru + ½ l. wódki – zakryć szczelnie korkiem. Następne owoce to jagody – dosypać 1 kg jagód do butli + 20 dkg cukru + ½ l. wódki – zakryć… itd. Kolejno dokładamy takie same porcje: owoce + cukier + wódka (truskawki, jagody, czereśnie, porzeczki czerwone, agrest, maliny, wiśnie, czarna porzeczka, winogron, wczesna śliwka, brzoskwinie polskie, morela, aronia, morwa, żurawina, śliwka węgierka, jeżyny, winogrona czerwone, jarzębina, borówki). Jesienią zlewamy – do owoców dolewamy jeszcze litr wódki i zostawiamy na miesiąc. Po miesiącu – zlewamy i mieszamy z wcześniej zlaną nalewką – filtrujemy – nalewamy do butelek….

  7. O rety, są obłędne! W mojej wersji masło mleczne, cukier puder i rum. Niewegańskie, ale to nie dla mnie, a dla Mamy. Pycha, pycha. Dzięki za przepis! : )

  8. Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Spróbuj również:

Wszystkie ciastka na tej stronie są zupełnie wegańskie!

Jadłonomia dba o Twoje dane i wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia poprawnego działania strony internetowej (cookies techniczne). Dodatkowo prosimy Cię o zgodę na używanie cookies dla personalizacji treści i doskonalenia Jadlonomii (cookies analityczne). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Polityce prywatności i cookies.

Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki, ale wyłączenie cookies technicznych może skutkować niepoprawnym funkcjonowaniem naszej strony.