Łososiowa marchewka


Łososiowa marchewka? Czy chodzi o kolor? Czy ta Marta oszalała? Czemu ci weganie podrabiają tradycyjne smaki? Tylko spokojnie, na te i inne pytania odpowiem w reszcie wpisu. Ale już teraz uprzedzam – nie chodzi tylko o kolor marchewki, ale przede wszystkim o to, że zamarynowana w kilku sprytnych przyprawach marchew puszcza do nas oko bo smakiem oraz wyglądem przypomina wędzonego łososia.

Przepis na łososiową marchewkę pojawił sie w anglojęzycznym internecie ponad dwa lata temu pod miłą dla ucha nazwą carrot lox, potem zmieniał nazwę na carrot salmon, carrot gravlax albo mniej fantazyjną vegan salmon. Obecnie przepisów, receptur, zdjęć i wzmianek na forach jest tak dużo, że trudno znaleźć autora lub autorkę pierwszego przepisu, ale jedną z najstarszych wersji tego dania jest ta tutaj, z kolei jedną z najsłynniejszych była ta. Ja o marchewkowym łososiu po raz pierwszy usłyszałam kilka miesięcy później, podczas wycieczki do Berlina, czułam się jak uboga krewna ze Wschodu odkrywając, że podaje się go w co trzeciej wegańskiej knajpce. To wtedy spróbowałam go po raz pierwszy w kilku odsłonach i straciłam dla niego głowę. Potem łosoś z marchewki zawitał do Warszawy, oczywiście dzięki najlepszej ekipie z Lokal Vegan Bistro. A następnie w trakcie wizyty do Toronto odkryłam, że tam też podaje się go w każdej większej wegańskiej knajpie – oczywiście najczęściej w chrupiącym bajglu.

No dobra, czuję, że wszsycy mają teraz to samo pytanie w głowie: czy tak przygotowana marchewka naprawdę smakuje jak łosoś? Myślę, że nie ma sensu nastawiać się na stuprocentową kopię. Łososiowa marchewka jest podobna i interesująca. Jest słona, wędzona, ma śliską i tłustawą konsytencję, jest po prostu bardzo pyszna i kojarzy się z łososiem. Lubię o niej myśleć, jako o wegańskim żarcie z przymrużeniem oka.

Każdy przepis na tą zadziorną marchewkę jest trochę inny – niektóre są dość tłuste, inne piekielnie wędzone, a jeszcze inne kolendrowe lub pełne gorczycy. Wiele z nich opiera sie o dodatek dymu wędzarniczego albo czasochłonne obieranie pieczonej w całości marchwi, czego chciałam uniknąć, bo wiem, że wiele z Was nie ma w domu ani tego pierwszego dodatku, ani też zbyt wiele czasu. Dlatego poniższy przepis opiera się o dodatek wędzonej soli, która można kupić na Allegro za około 5 złotych.

A jeśli chcecie zobaczyć krok po kroku jak przygotować to danie, to odcinek programu z tym przepisem możecie obejrzeć na Player.pl.  Od jakiegoś czasu są tam już całe trzy sezony, jupi!

wersja do druku

Łososiowa marchewka

  • Czas przygotowania: 30 minut + kilka godzin w lodówce 30M

Składniki na średnie pudełko:

500 g marchwii
1/2 łyżeczki wędzonej soli
1 – 2 łyżki oleju takiego jak do smażenia

1 1/4 – 1 1/2 łyżeczki wędzonej soli
2 łyżki wrzątku

3 łyżki oleju lnianego tłoczonego na zimno
2 łyżki sosu sojowego
1 1/4 – 1 1/2 łyżki octu jabłkowego
1/2 łyżeczki kolendry

oraz do podania: czerwona cebula, koperek, kapary, sok z cytryny

Przygotowanie:
  1. Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Przy pomocy obieraczki lub mandoliny lub ręcznie nożem marchewkę marchewkę pokroić na cienkie plasterki / płatki.
  2. Marchew wrzucić do miski, dodać olej do smażenia oraz mniejszą część wędzonej soli i porządnie, dokładnie natrzeć obierki dłońmi. Muszą być równo pokryte cienką warstwą oleju.
  3. Tak przygotowaną marchew zawinąć w paczuszkę z folii aluminiowej lub przełożyć do szczelnego naczynia żaroodpornego i piec przez 10 – 15 minut. Obierki mają być miękkie, ale nie przypalone.
  4. W czasie kiedy marchew się piecze zagotować w czajniku trochę wody i naszykować szklankę. Odmierzyć łyżkę wody, dodać do szklanki i rozpuścić w niej sól. Do słonej mieszanki dodać sos sojowy, ocet jabłkowy, ziarna kolendry i na koniec olej lniany. Dokładnie wymieszać i odstawić.
  5. Upieczone, miękkie obierki marchewki włożyć do małego pojemnika, zalać przygotowaną mieszanką, wymieszać i odstawić do lodówki przynajmniej na godzinę lub na całą noc. Żeby przyspieszyć proces pojemnik dobrze jest przykryć folią i dociążyć, na przykład słoikiem.
  6. Kiedy marchewka się zamarynuje można podawać gravlaxa. Koperek drobno posiekać, cebulkę pokroić w drobną kostkę. Marchew wyłożyć na półmisek lub talerz, posypać cebulką, koperkiem, kaparami, a na koniec skropić sokiem z cytryny. Podawać jako przystawkę, w bajglu, w sałatkach, z makaronem albo z ciemnym pieczywem.

Porady na temat składników:

  • Wędzoną sól można zastąpić tylko dymem w płynie – do kupienia na Urban Vegan. Wystarczy 1 łyżeczka.
  • Sól wędzoną najłatwiej i najtaniej można kupić przez internet, polecam poszukać na Allegro.
  • W tym przepisie sos sojowy odgrywa bardzo ważną rolę, dlatego użyjcie tego dobrej jakości – w przeciwnym razie marchewka będzie smakować jak kostka bulionowa. Ja używam Kikkomana.
  • Niektórzy do marynaty dodają też pokruszone algi – wolę wersję bez tego dodatku, ale jeśli chcecie zwiększyć morskie odczucia śmiało dodajcie do tej porcji marchewki 1 lub 2 pokruszone arkusze nori.

Porady na temat metody:

  • W tym przepisie bardzo ważne są subtelne różnice – marchewka jest dość delikatna, ocet octowi nierówny, sól wędzona bywa bardzo różna. Dlatego zanim marchewkę odłożycie do lodówki spróbujcie jak smakuje – powinna być dość wyraźnie słona i wędzona. W razie potrzeby dodajcie odrobinę więcej soli lub sosu sojowego.
  • Do obierkowania używam obieraczki Victorinox, robi trochę grubsze obierki, co widać na zdjęciu. Można tanio kupić je przez internet.

Spróbuj innych potraw z tymi składnikami:





    • Joanna, to też pyszna wersja! Ja wolę jednak bez nori, ale pomysł super i może ktoś skorzysta i się zainspiruje! 🙂

  1. a gdyby tak, nie mając wędzonej soli a mając wędzoną słodką paprykę, zastosować sól kuchenną i dodatek tej papryki?

  2. Jak pięknie pokrojona , mi to trochę krzywo wychodzi , ja robię z glonami i papryka wędzoną, ale chyba nawet jeszcze mam sól wędzoną to chętnie zrobię i tak , tym,m bardziej ,ze ja łososia nie jadłam , wiec porównań nie mam ,a marchewka taka bardzo mi smakuje szczególnie na wegan twarożkach

  3. Olej lniany należy dodać do jeszcze ciepłej wody? I potem mieszanką zalać gorącą marchewkę? Podobno olej lniany potraktowany ciepłem jest niezdrowy dla człowieka…

    • Kingo, olej lniany tłoczony na zimno ma bardzo niski punkt dymienia i dlatego nie powinno się go podgrzewać – wynosi on 107 stopni. To niedużo, ale nawet wlany do wrzątku nie przekroczyłby tej temperatury, jednak dla pewności zalecam w przepisie dodanie oleju lnianego na końcu – wtedy mieszanka ma letnia temperaturę 😉

  4. dzięki za przepis! wypróbowałam wczoraj na rodzicach i chłopaku, marchewka wyszła pysznie. mam jedno pytanie – czy jak mieszałaś sól z wodą to też osadzała się taka jakby smoła na kubku i łyżeczce (ciężko było to zmyć i miałam wrażenie, że wraz z nią osadził się aromat) ?

    • Ko, to zależy od rodzaju i jakości soli – te wędzone naturalnie nie zostawiają osadu, te zanurzane w płynnym dymie się tak zachowują i jak słusznie zauważyłaś, w tym osadzie jest najwięcej smaku 😉

  5. Kiedyś robiłam łososiową marchewkę i niestety, zamiast zmięknąć w piekarniku, wyschła. 🙁 Mam jeszcze pytanie, czy mogę wędzona sól zastąpić wędzoną papryką, czy efekt będzie mniej porywający? 😉

    • Sara, możesz podmienić sól na wędzoną paprykę – wciąż będzie smaczne, ale będzie to zdecydowanie co innego i będzie mniej powalająco 🙂

  6. Coz wiecej mozna napisac, PETARDA!!!!
    Wspaniala kombinacja smaków, dla zjadaczy miesa – danie zagadka. Kolega, zagorzaly pozeracz schaboszczakow tak sie zajadal i nie mogl dac wiary ze to tylko marchewka!!

    • Dagmara, niestety to dwa kompletnie inne składniki – wędzona sól smakuje wędzonka, a kala namak smakuje jajkami 🙂

  7. Baaardzo apetycznie to wygląda 🙂 Rozumiem jednak, że sól potasowa, do peklowania, to nie to samo, co wędzona? Nie moge znaleźć w sklepach i będę musiała zamówić przez internet chyba :/

    • Golu, to zdecydowanie co innego – niestety wędzonej soli nie znajdziesz raczej w żadnym sklepie, łatwiej będzie od razu zamówić przez internet 🙂

  8. Aniu! Wczoraj zrobiłam wszystko jak trzeba, dzisiaj dopiero próbuję i niestety ale jakoś mi nie wyszło… tzn jest pyyyyyyszne ale brakuje cos smaku. Tak analizując co mogło pójść źle i chyba wiem – ja dałam 500g już tych obierek, a ty pewnie całych marchwi, z których odeszlo troche gram, więc pewnie ilość zalewy u mnie wyszła zbyt mała – mam rację?

  9. Smak jest dla mnie obłędny! Uwielbiam to,co daje marchewce idealna marynata według tego przepisu. Ja sól wędzoną kupiłam na domowaspizarnia pl za nieduże pieniądze, co prawda jest to sól himalajska, więc może się różnić od kamiennej, ale daje efekt zachwycający. Do obierkow używam nozyka do sera z ikei, wygląda jak łopatka. Jeden z moich ulubionych przepisów na blogu. Marto, jesteś moim kulinarnym guru 🙂

  10. 10-12 minut? Moje obierki od pol godziny w piekarniku i wciaz twardawe… Pokroilam jak stoi w przepisie, krotkie i grube.

  11. Przepyszna. Robię już trzeci raz, ale zmodyfikowałam dodając do pieczenia trochę sosu rybnego – daje dodatkowy posmak rybny a nie zmienia koloru tak jak nori 🙂

  12. Dobry wieczor, w przepisie jest mowa o 2 lyzkach wrzatku. Jednak dalej w opisie nalezy sol rozpuscic w jednej lyzce goracej wody, co robic z druga lyzka wody?

  13. Witam. Dla pewności ocet powinien być w proporcjach na łyżki czy szklanki? Bo w przepisie podane są łyżki a w komentarzu w szklankach lub cytuje 16 łyżek. Zrobiłam i dałam 1 1/2 łyżki octu. Smak wyszedł mi mało wędzony, prawie nie czuć. Może spróbuję jeszcze raz z dodatkiem Norii. Ale chciałabym się upewnić co do tego octu :).

    • Joasiu, należy trzymać się proporcji z przepisu – czyli 1 1/2 łyżki octu 🙂 W komentarzach podałam ogólny przelicznik, mówiący o tym, że 1 szklanka to 250 ml to 16 łyżek. A jeśli smak był mało wędzony to więcej soli! 🙂

    • Ilona, wszystko jest tak jak w przepisie – jak zawsze przepis jest dopracowany i obowiązujący 😉 Dziękuję za zwrócenie uwagi, przejęzyczyłam się w komentarzu i już poprawiłam.

      • Marto, litości… zapewne nie prowadzisz zupełnie sama tego bloga, ale ten ktoś, kto miał przepis poprawić… nie poprawił 🙁 Nadal są łyżki w podanych składnikach, a w komentarzach – szklanki. To NIE jest dopracowany przepis, zatem… I nie wiem, co robić, a już mi się zamarzył marchewkowy łosoś! Helpunku 😉

        • Hej, Aldona, wszystko robię tutaj sama – może dlatego coś się nie udało lub zmiany się nie zapisały, za co bardzo przepraszam 🙂

          Tak jak pisałam poniżej, proporcje w przepisie są obowiązujące. Jeśli gdzieś się przejęzyczyłam w komentarzu lub korespondencji z Wami, tak jak miało to miejsce teraz, to nie wpływa to na przepis, który jest wiele razy testowany, widoczny na blogu i codziennie gotowany przez kilkaset osób.

          Mam nadzieję, że teraz już jest w porządku i dziękuję za wyrozumiałość!

  14. Dzień dobry, mam pytanie o zapis składników: 1 1/4 – 1 1/2 łyżeczki wędzonej soli i 1 1/4 – 1 1/2 łyżki octu jabłkowego. Jak to rozumieć? mogę dodać 1 i 1/4 łyżeczki wędzonej soli lub 1 i 1/2 łyżeczki, to samo z octem? Przepraszam, ale ja kompletnie nie zrozumiałam tego zapisu. Będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie.

    • Gabi, słuszne pytanie. To taki przedział ponieważ każdy ma zupełnie inny poziom sympatii odczuwanej dzięki soli, niektórzy używają soli bardzo mało, a inni mnóstwo. A w tym przepisie jeśli się da więcej lub mniej soli warto dopasować do tego ilość octu, żeby balans smaku się trzymał 🙂 Więc dla lżejszego smaku możesz dać mniejszą ilość jednego i drugiego, a dla wyrazistego smaku większą 🙂

  15. Ja to samo pytanie, na które nie znalazłam odpowiedzi. Czy mogę użyć wędzonej papryk jeśli nie mam wędzonej soli?

  16. Hej!Bardzo lubię Twoje przepisy.Choć nie jestem weganką ani wegetarianką często korzystam z wegańskich przepisów,bo są bardzo smaczne po prostu.Ale nie mogę zaakceptować jednego:nadawania tym potrawom nazw z którymi nie mają nic wspólnego?jak ta marchewka,to jest po prostu marynowana marchewka,żaden tam lax czy łosoś.Jeżeli weganie tak bardzo nienawidzą produktów pochodzenia zwierzęcego to niech się też odczepią od wykorzystywania ich nazw do swoich celów?to nie jest złośliwość z mojej strony tylko uważam że to nie jest w porządku?pozdrawiam serdecznie!

    • Joanno, dziękuję bardzo za komentarz! 🙂 Na ten temat wypowiadał się bardzo ciekawie profesor Miodek obstając przy tym, że takie nazwy sa pomocne, sensowne i poprawne. Nie dotyczy to tylko kuchni wegańskiej, bo popularne są przecież parówki z indyka albo tatar z łososia, chociaż oryginalnie te potrawy przygotowuje się z innych rodzajów mięs. Ze swojego doświadczenia mam podobne odczucia, bo takie nazwy nie są dla wegan i wegetarian, którzy jedzą różne rzeczy i nie szukają tradycyjnych smaków, ale dla osób, które na przykład bardzo lubią łososia i z różnych względów musza z niego zrezygnować. Dodatkowo pomaga to tez wyobrazić sobie smak potrawy i od razu wiadomo, z czym marchewkę jeść i do czego pasuje. Uff, napisałam się – wszystkiego dobrego! 🙂

  17. Jak długo można przechowywać marchewkę. Chciałabym zrobić więcej słoiczków czy jest szansa na zamarynowanie, czy wtedy przygotować więcej zalewy?

  18. Zrobiłam zgodnie z przepisem, ale jak dla mnie czuć za bardzo sos sojowy (mam dobrego Kikkomana) – czy da się jeszcze jakoś uratować tą marchewkę?

    • Jeśli za bardzo go czuć to najlepiej będzie zwiększyć ilośc marchewki – inne opcje nie pomoga tak dobrze.

    • W różnych dziwnych małych sklepach z przyprawami, a najłatwiej za około 5 złotych na Allegro – różnych sprzedawców jest do wyboru, do koloru 🙂

  19. A czy ktoś próbował łączyć tego „a’la łososia”, tak klasycznie, z awokado lub guacamole na kanapce? Może to grzech pisać o rybach na wegańskiej stronie, ale to oszczędność kieruje mnie w stronę rezygnacji z klasycznego łososia i zastanawiam się czy znalazłam namiastkę zamiennika 🙂

  20. Wspaniałe, jeden z moich ulubionych dodatków do obiadu, a olej. lniany naprawdę wspaniale się komponuje 🙂

  21. Skomentuj Marta Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skomentuj Marta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Spróbuj również:

Wszystkie ciastka na tej stronie są zupełnie wegańskie!

Jadłonomia dba o Twoje dane i wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia poprawnego działania strony internetowej (cookies techniczne). Dodatkowo prosimy Cię o zgodę na używanie cookies dla personalizacji treści i doskonalenia Jadlonomii (cookies analityczne). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Polityce prywatności i cookies.

Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki, ale wyłączenie cookies technicznych może skutkować niepoprawnym funkcjonowaniem naszej strony.