Wegański Singapur 2


O Singapurze pisałam już dwa lata temu i podzieliłam się z Wami przewodnikiem tutaj. Ale jeśli chodzi o wegańskie jedzenie w Republice Singapuru, to trudno poprzestać na jednej wizycie – na tej malutkiej wyspie jest już kilkaset roślinnych restauracyjek, a co chwilę pojawiają się kolejne. Dlatego musiałam tam wrócić, żeby zebrać kolejne inspiracje, pomysły i zachwyty, a z tej wizyty przygotować dla Was ogromny, wegański przewodnik w dwóch częściach. W poniższej części oprowadzę Was po najciekawszych stołówkach i lunchowniach, a w następnej po knajpach i restauracjach.

Ale, ale! Zanim zjedziecie w dół ekranu, żeby przeczytać o kolejnych adresach i miejscach zatrzymajcie się tu na chwilę. Na początek, żeby nie być ignorantami i ignorantkami, warto wyjaśnić dwa bardzo ważne terminy, które są w sercu singapurskiego jedzenia. Zapomnijcie o modnym i wyświechtanym street foodzie i zapamiętajcie te dwa określenia:

  • hawker centre: czasem też cooked food centre (小贩中心) to popularne w całym Singapurze zadaszone centra na otwartym powietrzu wypełnione budkami różnych sprzedawców sprzedających niedrogie jedzenie. Tradycja hawker centre (hawker to po angielsku sokolnik ale też domokrążcaposiadacz straganu, właściciel budki) wywodzi się ze znanego nam lepiej street foodu (czyli ulicznego jedzenia). Hawker centers pojawiły się jako odpowiedź na szybką modernizację oraz centralne planowanie mieszkaniowe w latach 50′. Wtedy to właśnie street food z małych uliczek i zaułków zaczął przenosić się we wspólne miejsca, dzięki czemu jedzenie miało być przygotowywane w bardziej higieniczny oraz łatwiej dostępny sposób dla tysięcy mieszkańców i mieszkanek wielkich bloków. Dzięki temu też przetrwały dania oraz desery wywodzące się z ulicznej kuchniHawker centres dzielą się w nieformalny sposób na dzienne i wieczorne – w tych pierwszych najwięcej dzieje się między 6 a 13, kiedy wszyscy przychodzą tam na śniadanie lub wczesny lunch; a w tych drugich najruchliwiej jest między 16 a 21, gdy dużo osób przychodzi tam po pracy na kolację lub piwo.
  • food court: z biegiem czasu zaczęły powstawać nowocześniejsze, klimatyzowane hawker centres. Dla mieszkańców tropikalnej wyspy, pracujących często w biurach i korporacjach były dużo wygodniejsze – było w nich chłodniej i były zlokalizowane bliżej miejsc pracy. Tak właśnie narodziły się singapurskie food courty podobne tylko z nazwy do tych europejskich. Bo chociaż też znajdują się w galeriach i centrach handlowych, to można w nich zjeść świetny, świeży i zdrowy obiad– a nie, jak można by myśleć, kiepskie frytki i śmieciowe jedzenie. Jednym słowem to po prostu wygodniejsze, klimatyzowane i trochę nowocześniejsze hawker centre. Działają w godzinach pracy galerii handlowej, czyli najczęściej od 10 do 22.

A i jeszcze kilka porad:

  • numery budek: numery budek oznaczają rząd i miejsce budki, a numery knajpek w centrach handlowych oznaczają piętro i dokładnie miejsce. Pamiętajcie, że parter ma numer 1, a nie 0 ?
  • godziny otwarcia: hawkers centres wszystko się może zdarzyć – czasem niektóre budki w ogóle się nie otwierają albo zamykają godzinę wcześniej. Za to w takich centrach jak Fortune Centre lub People’s Park możecie mieć względną pewność co do godzin otwarcia.
  • własne sztućce i pojemniki: miłym gestem dla środowiska w Azji Południowo – Wschodniej będzie wyposażenie się we własne pudełko na wynos, butelkę oraz sztućce. Naprawdę nikogo nie dziwi nakładanie do własnego pudełka, a kraniki z wodą są w każdym większym publicznym miejscu, więc łatwo możecie napełniać własną butelkę. Proszę, rozważcie to.

IMG_7850

Przewodnik po hawker centres i food courtach

  • Red Hill Food Centre, 85 Redhill Ln, Singapur 150085 : świetne miejsce na pierwszą wizytę w hawkers centre. Red Hill jest malowniczo położone w otoczeniu wysokich, ceglanych bloków i mieści w sobie mały targ, garstkę sklepików i oczywiście całe mnóstwo budek z jedzeniem. Nie dociera tutaj za wielu turystów ani ekspatów, dlatego można przysiąść i poobserwować ulubione dania singapurskich seniorów i seniorek, noszone w jedną i drugą na kolorowych tacach. Zresztą, właśnie ci seniorzy sprawiają, że atmosfera w Red Hill jest tak przyjemna – wszyscy są bardzo uprzejmi i sympatyczni, chętnie tłumaczą różnice między potrawami albo zachęcają do spróbowania różnych miejscowych specjałów. Więc kiedy już chwilę posiedzicie zbierając apetyt i podglądając grę w mahjong możecie skierować kroki do jednej z trzech wegetariańskich budek:
    • Ruin Yuan, 01 – 350: ulubione miejsce miłośników makaronu. Słynie z cienkiego makaronu ryżowego, który ma przyjemny, głęboki wok – hei (aromat woka). Menu jest bardzo proste i konkretne: należy zdecydować się na rodzaj makaronu, który dostaje się z różnymi wegetariańskimi dodatkami. W repertuarze jest vegetarian chicken, vegetarian duck oraz kilka rodzajów grzybów, a wszystkiego dostaje się po trochu, razem z ostrą piklowaną papryczką i słodkim sosem. Do tego można domówić za 50 centów pyszną, kruchą jubę czyli kożuch z mleka sojowego. Spokojnie – w niczym nie przypomina kożucha z przedszkola, raczej porównuje się go do… skórki z kurczaka. Ceny od 3$ do 4$, działa od 7 do 13. Jest na zewnętrznej krawędzi centrum, od tyłu.
    • Zielona budka 01 – 96: budka serwująca typowy singapurski economical rice oraz dania specjalne. Warto skorzystać z tej drugiej opcji, bo ich bufet jest dość skromny, a dzienne specjały dużo ciekawsze. We wtorki serwują laksę, która jest naprawdę dobra; a w czwartki i piątki congee z glonami, które przypadnie do gustu miłośnikom morskich smaków. Ceny od 3$ do 4$, działa od 7 do 13. Jest na zewnętrznej krawędzi centrum, od frontu.
    • Fu Hua Soya Bean, 01 – 45: spośród wszystkich miejsc z deserami w Red Hill, to jest najciekawsze i najpyszniejsze. Ma ogromny wybór różnych tradycyjnych słodkości oraz kilka własnych, firmowych pomysłów. Oprócz klasycznego tofufa w słodkim syropie są też różne kolory słodkiej, cudownie ugotowanej fasoli; słodkie ziemniaki; taro; kluseczki ryżowe; galaretki; kuleczki ryżowe oraz kokosowe. Jeśli nie wiecie co wybrać to warto zamówić ich firmowy deser lovely couple czyli mieszankę ciepłego tofu oraz grass jelly (to galaretka zrobiona z zioła Platostoma palustre, pochodzi z tej samej rodziny co mięta, ale nie ma miętowego smaku) ze wszystkimi dodatkami. Świetny deser, który może być dobrym wprowadzeniem do chińskich deserów i słodyczy. Ceny od 1,5$ do 3$, działa od 7 do 14.
IMG_8408

Bee hoon z jubą

  • Circuit Road Food Centre, 79A Circuit Rd, Singapore 370080 (nie mylić z Circuit Road Market and Food Centre!): o ile niemal każde hawker center ma przynajmniej jedną wegetariańską budkę, tak Circuit Centre ma ich aż… 15! Większość z tych budek uruchamia się popołudniu i serwuje różne chińskie oraz malezyjskie potrawy. Wszystkie są dość podobne, zarówno jeśli chodzi o rodzaj, jak i o pyszność. Dlatego najprzyjemniejsze co można robić w Circuit to po prostu powoli przechadzać się korytarzem między halami i wybierać samodzielnie – patrzcie gdzie akurat jest kolejka; kto ze sprzedawców gotuje coś nowego; skąd ludzie biorą spakowane na wynos lunche. Można wtedy poczuć możliwość wyboru rzadką dla wegetarian i wegan. Dobrze jest przyjechać około 16, wtedy Circuit wypełnia się mieszkańcami okolicznych bloków, którzy przychodzą na rodzinne kolacje albo na koleżeńskie piwo. Ze wszystkich tutejszych budek trzy są wyjątkowe, więc jeśli nie będziecie potrafili wybrać samodzielnie możecie odwiedzić jedno z poniższych:
    • iVege, 01 – 82: chyba najbardziej dopracowane i subtelne dania w całym Circuit. Codziennie jest tu jedna potrawa oparta na ryżu – zielone curry z tofu i fasolką, nyonya curry z pomidorami i tempehem albo wyjątkowe vegetarian fish curry. Wyjątkowe są nie tylko sosy i curry, ale też sam ryż – dokładnie wypłukany, pachnący i gotowany z różnymi ziołami lub kwiatami. Ceny od 4$ do 5$, działa od 15 do 20.
    • Jeun VirtueFarm, 01 – 84: to miejsca specjalizujące się w zdrowych, leczniczych, ziołowych zupach. Codziennie do wyboru jest kilka zup – z gingko, z żeńszeniem, z jagodami goji, z korzeniem lotosu, z kolbami kukurydzy i mnóstwem innych dodatków. Można zjeść samą zupę, a można – i warto – zjeść zupę w zestawie z ryżem. Właścicielka gotuje ryż z batami, dynią, orzechami, soją albo grzybami i już sam w sobie jest przepyszny. A popijany zupą sprawia, że wszystkie trudy podróży bledną. Ceny od 3$ do 5 $, działa od 12 do 20.
    • Victor Veggie, 01 – 92: dwa słowa: wegański satay! Właściciel przygotowuje wspaniałe, malutkie szaszłyczki, które podaje po malezyjsku, czyli z fistaszkowym sosem, kawałkami świeżych ogórków i cebuli. Szaszłyki zrobione są z kotlecików sojowych natartych marynatą z kurkumy, trawy cytrynowej, imbiru, szalotek i czosnku, a do tego są naprawdę pierwszorzędnie zgrillowane. Trzeba zamówić przynajmniej 10 sztuk ale gwarantuję Wam, że dacie rade je zjeść. Ceny od 4$ do 6$.
IMG_8341

Chinese herbal soup z ryżem ze strączkami i orzechami. A ten dziwoląg z dziurkami to korzeń lotosu ?

IMG_8368

Sataye z sosem z masła orzechowego!

  • ❤️ Vegan Curry Rice
IMG_8737

Niesamowite, wilgotne, mięsiste pierożki gotowane na parze

IMG_8750

Drożdżowe bułeczki bao z Omniporkiem

  • ❤️ Fortune Centre, 
    • ❤️ Tracey Juice Culture, na parterze: gdyby nie to, że to miejsce poleciło mi kilka osób, pewnie nigdy bym do niego nie zajrzała. Jest bardzo niepozorne, bo na pierwszy rzut oka wydaje się, że po prostu sprzedaje soki. Dopiero po chwili można zauważyć, sporą kolejkę, grupki oczekujące na wynos oraz… miski parującej zupy na każdym stoliku. Bingo! To właśnie po tę zupę warto tutaj przyjść i daję Wam słowo, że będziecie ją długo wspominać (na przykład tak jak ja wczoraj i przedwczoraj). Właścicielka tego sklepiku, pani Tracey, stworzyła swój firmowy grzybowy udon z chrupiącymi brokułami i pomidorkami. Zupa jest wspaniała, gorąca jak diabeł i dopracowana w każdym calu. Posłuchajcie sami – najpierw do miski wkładają świeżo ugotowany, ręcznie robiony udon; potem dorzucają kilka zblanszowanych, chrupiących i jaskrawozielonych brokułów; do tego sypią garstkę słodkich pomidorów; a na to wlewają gorący, gęsty, zawiesisty bulion z kilkunastu rodzajów grzybów. I ten bulion jest tak pełen umami, że przechylałam miskę, a obok kilka eleganckich kobiet robiło to samo. Zupa kosztuje 5$, są tu też świetne wegańskie napoje wyciskane z pestek słonecznika i marchewki, otwarte w godzinach 9 – 19.
    • Gokul, na parterze: druga, mniejsza lokalizacja popularnej restauracji z dzielnicy Little India, która specjalizuje się w czymś, czego w Europie nie można spróbować. Czyli w indyjskich, wegetariańskich daniach z fake meatem, a w szczególności w vegetarian mutton. To bardzo ciekawa okazja i jak pewnie wiecie nie chodzi o zaspokajanie tęsknoty za baraniną – a o sosy i przyprawy, jakie towarzyszą tym daniom. W dodatku w Gokulu wszystko jest bardzo wegańsko przyjazne, ponieważ większość dań gotuje się tutaj bez ghee, dlatego możecie bez wahania zamówić ich specjał czyli mutton masala.  Żeby nie popełnić gafy nie proście o podanie chlebka naan – spytajcie panią w kasie jakie chlebki poleca i wybierzcie jeden z nich. Naprawdę świetny jest też ich vegetarian chicken rice, które jest najczęściej zamawianym daniem na wynos. Wszystko w tej potrawie jest wilgotne, miękkie, mięsiste i w zagadkowy sposób pachnie domową kuchnią. Ceny od 7$ do 10$, otwarte w godzinach 11:30 – 20:00.
    • Herbivore, na parterze: kosmiczne i dość eleganckie miejsce serwujące japońską, wegetariańską kuchnię. W porze lunchu jest tu dość tłoczno, a wieczorami trudno o stolik – tak bardzo lubią to miejsce wegetarianie z całej wyspy. Jest to miejsce, które stara się przedstawić różnorodne oblicza japońskiej kuchni, a więc jest tutaj coś więcej niż sushi, a wszystko jest dość wymieszane – są popularne zestawy bento, kociołki shabu – shabu, rameny, udony oraz kilka zestawów z katsukarē. Jeśli do tej pory nie jedliście wegetariańskiego sushi to warto go tutaj spróbować, ale jeśli nie jest to dla Was nowa przygoda to spróbujcie japońskiego curry. To ostatnie jest naprawdę szczególnym daniem – japońskie curry smakuje trochę jak leczo, trochę jak gulasz, a tylko trochę jak indyjskie curry. Mam nadzieję, że docenicie składanie zamówień tabletem, ceny wyższe niż zazwyczaj: od 15$ do 30$.
IMG_8239

Vegetarian mutton masala – zupełnie nowe doznania dla wegetarian i wegan

IMG_8245

Zdjęcie nie rokuje, ale to właśnie przepyszny vegetarian chicken rice

IMG_8262

To właśnie ta niepozorna wybitna grzybowa zupa ❤️

  • ❤️ People’s Park Centre, 101 Upper Cross St, Singapur 058357: z reguły wszyscy pytani o wegetarianizm mieszkańcy Singapuru mówią o China Town, które jest uznawane za stolicę wegetariańskiego jedzenia w Mieście Lwa. W takim razie stolicą China Town jest People’s Park Centre, o którym pisałam już w przewodniku z minionego roku – teraz go zaktualizowałam i stanowi kompletny i szczegółowy wege przewodnik po tym wyjątkowym, ukrytym miejscu w China Town. Gdybym miała wybrać jedno miejsce na lunch, chyba wybrałabym właśnie to.
  • Mr Bean, sieć na całej wyspie: jeśli kiedykolwiek będziecie głodni, spragnieni lub zamarzycie o czymś słodkim to po prostu poszukajcie w okolicy jednego ze sklepów Mr Bean. Ta sieć z wesołą sojką w logo specjalizuje się we wszystkim, co wiąże się z mlekiem sojowym – są tu desery, pyszne sojowe mleko, a nawet lody w kubełku (o smaku duriana czy salted gula melaka czyli słonego karmelu). Ale wszyscy weganie najbardziej są wdzięczni za dwa rodzaje wegańskiego congee, które jest wymarzonym śniadaniem, oraz ich firmowy deser 3in1 Rice Balls czyli doskonałe kuleczki ryżowe nadziane masłem orzechowym lub sezamem, zanurzone w mleku sojowym oraz słodkim tofu. Jest to tak pyszne, że coraz częściej fantazjuję o tym, czy da się jakoś Żabki w Polsce zmienić w Mr Bean. Ceny od 1$ do 4$.
IMG_8577

Słodkie kluseczki ryżowe z masłem orzechowym oraz czarym sezamem zanurzone w mleku sojowym i tofu

Wkrótce kolejna część z restaracjami z Little India oraz z tymi, serwującymi… Beyon Meat i Impossible Burgery!

XXX 

Marta

IMG_7705

Ciepłe tofu fa, czyli deser ze świeżego tofu

IMG_7857

Wnętrze pierożka w genialnym The Vegan Curry Rice

IMG_8731

Wiem, powtarzam się – ale to zupa z tego samego wyjątkowego miejsca

IMG_7837

Udon curry

IMG_8382

Tofufa z małymi galaretkami z konjacu

IMG_8361

Dla miłośników masła orzechowego – makaron ryżowy w sosie fistaszkowym

  1. Singapurskie foodcourty i hawker centres są przecudowne, przez 3 dni w tym mieście chodziłam tylko od jednego do drugiego i jadłam w opór <3 Mam nadzieję, że wrócę jeszcze do tego miasta, jest dla mnie rajem na ziemi 😀

  2. Cześć, zafascynował mnie w Twojej opowieści koncept „omniporku”. Zrobiłam rozeznanie w Internecie i z tego co widzę, niestety na razie tylko Azjaci mogą cieszyć się tym wynalazkiem. Jednak myślę sobie, że i my sami możemy wykreować coś podobnego, znając bazowe składniki, tak sami dla siebie aby mieć kolejny dobry argument w zanadrzu (i coś smacznego do zjedzenia), gdy mięsożercy atakują i zadają te same pytania, „czemu się tak krzywdzisz dietą bez mięsa?”. Czy może nie chciałabyś Marto podjąć się wykonania takiego przepisu, czegoś 'imitującego’ pod względem tekstury, zapachu, smaku, wartości odżywczych mięso?

    • Aniu, bardzo się cieszę, że zainteresowałaś się Omniporkiem – też mnie ten koncept wciąż bardzo ciekawi i mam podobne odczucia do Ciebie! Mam różne pomysły i plany na nachodzące lata, więc może tym tematem też się na poważnie zajmę – za jakiś czas 🙂

  3. Wspaniale! Tyle jedzenia i próbowania przedemną. Rewelacyjnie się składa, że akurat teraz wydałaś kolejny przewodnik ??? Mniam!

  4. Wspaniały zestaw! Zajrzałam, bo za kilka dni będę w Singapurze, chciałam więc podpytać, kiedy możena się spodziewać następnej części o Little India i burgerach 🙂

  5. Czyli nic się nie zmienia, życie w Singapurze kręci się nadal dookoła jedzenia. 😉

    Ps. I to tak serio serio, jak kurde w rok 4kg „zdobyłem” niechcący 😛

  6. Te zdjęcia wyglądają przepysznie! Moim marzeniem jest wybranie się do Azji i zrobienie takiej kulinarnej wyprawy. Nie jestem weganką, ale te opcje wyglądają świetnie i zdziwiłam się, że jest aż tak dużo restauracji wege w Singapurze.

  7. Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszystkie ciastka na tej stronie są zupełnie wegańskie!

Jadłonomia dba o Twoje dane i wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia poprawnego działania strony internetowej (cookies techniczne). Dodatkowo prosimy Cię o zgodę na używanie cookies dla personalizacji treści i doskonalenia Jadlonomii (cookies analityczne). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Polityce prywatności i cookies.

Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki, ale wyłączenie cookies technicznych może skutkować niepoprawnym funkcjonowaniem naszej strony.