Wegańskie ciasto – jak upiec ciasto bez jajek?


Czasami moi przyjaciele pytają mnie o co chodzi z tym wegańskim pieczeniem, w lodówce twaróg i trzy jajka, a ja staję na głowie i piekę tylko wegańsko, bez jajek i nabiału. Pisałam na ten temat też w komentarzach, a nawet zdarzyło mi się odpowiedzieć na kilka maili, co mam ochotę podkreślić szczególnie, bo każdy mail z pytaniem do mnie sprawia mi wciąż wiele radości.

Jestem wegetarianką, zdarza mi się zjeść ekologiczny ser i jajko od szczęśliwej kury, ale skoro już jeść słodkie ciacha, to dlaczego nie mogą być lżejsze i z niższą dawką cholesterolu, bez jajek i nabiału? Jest o wiele lepiej i dla mnie, i dla zwierząt hodowlanych – bo przecież nawet najszczęśliwsza kura, kiedy już przestanie znosić jajka, trafia na rożen, a krowy też wciąż nie mają świadczeń emerytalnych. Więc zamiast piec tradycyjne ciasta ze sporym zastrzykiem cholesterolu, które z reguły wymagają kilku jajek oraz mleka, zaczęłam piec wegańskie słodkości – bez krowiego mleka, śmietany, masła i jajek.

Wyzbycie się masła i korzystanie z mleka roślinnego to pikuś, problem nadchodzi wraz z koniecznością zastąpienia jajek. Silken tofu jest droższe nie tylko od ekologicznych jajek ale i od całej ekologicznej kury, więc nie mogłam za każdym razem, gdy chciałam upiec babeczki, lecieć przez całe miasto i zostawiać w Kuchniach Świata połowy portfela. Dlatego zaczęłam kombinować i czytać, czego jeszcze używa się jako spoiwa w wypiekach. Ze zdziwieniem odkryłam, że puree z warzyw i owoców doskonale łączy ciasta i zaczęłam testować kolejne przepisy, potem jeszcze kolejne aż w końcu sama zaczęłam weganizować klasyczne receptury, zastępując jajka odpowiednimi produktami pochodzenia roślinnego. Wciąż daleko mi do ideału, ale dzięki dziesiątkom blach surowego ciasta z zakalcem, które wyrzuciłam do kosza, nabrałam sporego doświadczenia.

Swoje doświadczenia w zastępowaniu jajek zebrałam w prostej tabeli, która orientacyjne podpowiada jak pozbyć się jajek z ulubionych przepisów na muffiny, brownies albo chlebki. Wszystkie informacje zebrane w tabeli osobiście testowałam na sobie i swoich bliskich, a opierałam się na poradach wypatrzonych na Puszce, legendarnym forum WegeDzieciak oraz na wspaniałej książce Krisa Holecheka The 100 Best Vegan Baking Recipes.

Czasami kiedy chcę zweganizować przepis, okazuje się, że niewiele jest w nim do zrobienia, bo już zawiera substancje łączące ciasto, jak banany czy puree z dyni. Wtedy po prostu pomijam jajka i dodaję tylko kilka łyżek wody lub mleka, żeby zachować płynność ciasta. Z reguły też dwa kubki którejkolwiek z powyższych substancji łączących wystarczą, aby upiec pyszne ciacho, ja nigdy nie dodawałam więcej niż trzy.

Na początek dobrze jest zacząć własne eksperymenty od zastępowania jajek przy pomocy puree z bananów, które jest najprostszym i najbardziej niezawodnym łącznikiem. I bez obawy, wcale nie znaczy to, że wszystkie ciasta z bananami muszą smakować tak samo! Na nudę najlepsze są różne dodatki, czasem może to być spora garść kakao, innym razem imbir lub cynamon albo bakalie.

Po przerobionym rozdziale bananowym, można przeskoczyć na poziom dyni, musu jabłkowego i awokado, a na sam koniec kursu zostawić naukę wypieków z tartymi warzywami.

Pieczenie z silken tofu i jogurtem sojowym można rozpocząć już na pierwszych lekcjach wegańskich wypieków, ale ze względu na cenę, trudną dostępność oraz stopień przetworzenia ja wolę używać owoców i warzyw.

A tym, którzy boją się samodzielnych kombinacji i eksperymentów, polecam gotowe wegańskie przepisy, na przykład czekoladowe ciasto z tahiną, czekoladowe ciasto z likierem albo moje ulubione ciasto Piña Colada.

    • Miło mi, że tak o mnie piszesz, bo sama też często się od Ciebie uczę 😉 Nie przyszło mi po prostu nigdy do głowy, żeby opisać to w formie takiego poradnika. Wiedziałam, że len czy banany są dobrym spoiwem, ale o silken tofu czy avocado już nie słyszałam 😀 No i nie znałam dokładnych ilości tych specyfików odpowiadających jednemu jajku. Spróbuję zweganizować kilka wypieków tradycyjnych wg twojej tabelki 😉

  1. Mnie też bardzo podoba się Twój anty-nabiałowy poradnik, gdy skończę z dietą – sprawdzę osobiście!
    Jednak nie moge zgodzić się z jednym zdaniem z Twojego posta: "przecież nawet najszczęśliwsza kura kiedy już przestanie znosić jajka trafia na rożen". Otóż nie, nie każda! Jesteśmy wegetarianami (nie weganami, ale każdy wegański posiłek cieszy nas szczególnie), od 17 lat mieszkamy na wsi, gdzie od samego początku mieszka z nami kilka kur – po prostu zostały w gospodarstwie, kiedy wyniósł się poprzedni właściciel. Oczywiście w ciągu tylu lat to nie są te same kury, ale nigdy nie zabiliśmy żadnej. Czasem umierały same, czasem sprawę "załatwił" lis albo błąkający się pies, raz wszystkie zagryzła kuna ucząca swoje dzieci, jak to się robi… Cóż, one też mają prawo do życia w zgodzie ze swoją naturą. Przy okazji udawało nam się odmłodzić pogłowie – wciąż mieszkają z nami kury, wydaje mi się, że szczęśliwe, choć nie towarzyszy im kogut… Jajka są bardzo smaczne, świeże, naturalne (bez sztucznych pasz i antybiotyków) i niezapłodnione, a nie ukrywam, że ma to dla nas znaczenie.
    Tak więc nasz domowy drób i metody jego chowu przeczą wygłoszonemu przez Ciebie zdaniu, które zacytowałam wcześniej:)
    Nie każda kura kończy na rożnie! (Ale mi się rozprawka udała, a co!)
    A tak na poważnie, to czytam systematycznie Twoje wpisy i bardzo mi się podobają, tak trzymaj!

    • Bardzo dziękuję za rozprawkę, miło przeczytać o takim gospodarstwie(choć nie bez odrobiny zazdrości:))
      Wiem, że są takie gospodarstwa jak Wasze, gdzie gospodarzami są wegetarianie i gdzie zwierzęta nie służą tylko brzydkiemu wyzyskowi ale wiem też, jak trudno jest do takich produktów się dostać! Z reguły tacy gospodarze produkują niewielkie ilości, które sami zjadają i wcale się im nie dziwię 🙂 Kupienie takich produktów, nie tylko biologicznych ale też etycznych, nawet na ekologicznych bazarach graniczy z cudem. Dlatego właśnie, przez tą niedostępność pozwoliłam sobie na takie uproszczenie.
      Zazdroszczę Wam i Waszym kurom oraz dzięki wielkie za komentarz bo to bardzo, bardzo optymistyczny głos! A swoją drogą, może mieszkacie gdzieś na Dolnym Śląsku? :):)

    • To bardzo optymistyczne, co piszesz. Ale niestety dla kogoś z miasta, kto nie ma możliwości hodowli własnych kur, to jest wizja dosyć utopijna. Też słyszałam o jednej pani, która podbiera swoim kurom jajka i wszystkie umierają śmiercią naturalną, ale tych jajek w takiej hodowli jest tak mało, że ledwo na własne potrzeby wystarcza.

      No i nasuwa mi się takie pytanie – Skąd macie te nowe kury? Czy nie z hodowli, gdzie eliminuje się kurczaczki płci męskiej? Bo często się zdarza, że hodowcy sami nie zabijają swoich kur, ale kupują nowe z hodowli, które dokonują selekcji płciowej niestety.

      A tabelka rewelacyjna! Zaraz będę testować dodatek siemienia do pasztetu 🙂

    • Wiesz, Anonimowy, rzeczywiście czasem kupujemy młode kurki zapewne pochodzące z takich hodowli, o jakich wspominasz, czasem od sąsiadki, której kury wysiadują jajka, a ona koguty zabija, kiedy już podrosną i można je zjeść. Czy jest w tym jakaś różnica?
      Świata nie zmienię, nie da się stopniować szacunku do zwierząt. My spożywamy jajka najbardziej etyczne, jak się da w naszej kulturze. Nie jemy żadnego mięsa, ryb, "owoców morza". Ale czasem jest na stole ser z podpuszczką, której pochodzenia nie potrafię rozpoznać. Mleko kupuję od sąsiada, który jest dobry dla swoich zwierząt, ale wiadomo – cielęta prędzej czy później zostaną zjedzone. Ja sama ZABIJAM muchy i komary (oczywiście w domu), a także mszyce, gdy atakują rośliny w moim ogrodzie. Czasem pewnie przejadę samochodem ślimaka lub żabę, ale na to nic nie można poradzić…
      Nie twierdzę, że jestem najlepsza na świecie, ale tyle, ile potrafię i chcę z siebie dać – daję. Zawsze przecież można zrobić więcej i lepiej, ale róbmy chociaż tyle – każdy drobny czyn przybliża nas do doskonałości.

    • Aha, jeszcze jedno mi się nasunęło w związku z kupowaniem młodych kurek z hodowli, w których eliminuje się młode kogutki jako nieprzydatne (z docelowym przeznaczeniem na paszę lub nawóz, wiem!). Otóż weganie i wegetarianie przed wigilią kupują karpie, a następnie wypuszczają je do rozmaitych akwenów. Tę akcję traktuje się jako uwolnienie karpia. Tak, to piękna inicjatywa! Jak więc nazwać zakup młodych kur-niosek, a następnie zapewnienie im godziwych warunków życia aż do naturalnej śmierci? Tych kur nie można wypuścić do lasu, bo nie mają żadnych szans przeżycia. My otaczamy je troską i miłością, zapewniamy kurnik, wybieg, słońce, ziarno, bezpieczeństwo. One niejako "w zamian" dają nam jajka. Ile dają w zgodzie z naturą, tyle przyjmujemy. Nie przymuszamy ich do większej nieśności przy pomocy odpowiednich pasz czy zwiększenia oświetlenia. Jajka są jakby produktem ubocznym ich życia. To, że w selekcji być może giną kogutki, nie wpływa na etyczność naszego postępowania, bo alternatywą dla naszych kur byłoby trafienie do "normalnego" gospodarstwa, gdzie po roku lub dwóch znoszenia jajek trafiłyby do garnka. Nasze nie trafiają… Gdyby natomiast doprowadzić do sytuacji, że nikt nie jadłby kur ani jajek, gatunek straciłby rację bytu i wymarłby jako niepotrzebny! A przecież chyba nie o to zabiegają weganie, a jedynie o poszanowanie życia i przestrzeganie piątego przykazania? Otóż my tego właśnie przykazania przestrzegamy i chciałabym, żeby ogromna większość ludzi robiła to samo.
      Szanuję i cenię postawę wegańską, często, nawet bardzo często jej przestrzegam, ale zdaję sobie sprawę z tego, że całkowity weganizm ludzkości nieuchronnie doprowadziłby do ostatecznego wyginięcia wielu gatunków żyjących obecnie w niewoli. Czy na pewno o to w naszej idei chodzi? Czy może jednak bardziej o poszanowanie życia i praw zwierząt?

    • 😀 fajnie to wszystko Hajduczku napisane, ale jak to "jajka są jakby produktem ubocznym ich życia"? to tak jakby napisać czy powiedzieć, że dzieci są produktem ubocznym życia kobiety, a kobieta tak jak kura znosi jajka, bo mogą być z tego dzieci. Nie w sensie, że kobieta znosi jajka 😀 🙂 Ola

    • Zwierzęta domowe wykorzystywane przez człowieka zostały przez niego udomowione na własne potrzeby. Żyją tylko po to żeby człowiek mógł nimi dysponować. Wobec tego uważam, że lepiej żeby wyginęły.

    • Anonimowy z sierpnia 2013 – nie, no co Ty – naprawdę??? Ja jednak wolę zapewnić im jak najlepsze warunki życia, żeby były bezpieczne i szczęśliwe. Podobnie nasze koty – karmimy je, szczepimy, leczymy w razie potrzeby (i sterylizujemy, żeby niepotrzebnie się nie mnożyły) i KOCHAMY, ale jednak mieszkają na zewnątrz domu, o co kiedyś stoczyłam prawdziwą batalię z fundacją zajmującą się adopcją kotów. My chcieliśmy zaopiekować się kotkiem, ale fundacja uważała, że nie powinno się kota wypuszczać na dwór, bo może wpaść pod samochód. Trzeba kota wyprowadzać na smyczy, na co z kolei ja się nie godziłam. Bo to przecież niewola jest! Co z tego, że zapewnię kotu długie i bezpieczne życie, skoro to wbrew jego naturze? W rezultacie kotki pojawiły się w naszym domu i obejściu same, o co na wsi naprawdę nietrudno… Uważam, że kot jest wolnym zwierzęciem, lubi polować, chodzić swoimi ścieżkami. Ja zapewniam mu tylko podstawową opiekę, moim kurom – też.
      Anonimowy z kwietnia 2013 – co do jajek jako "produktu ubocznego" – do urodzenia przez kobietę czy innego ssaka dziecka potrzebne jest zapłodnienie, do znoszenia przez kury jajek – nie. Dlatego nie mamy koguta, żeby z naszych jaj na pewno nie mógł wykluć się kurczak… Zarówno kobieta jak i kura przez całe życie produkuje komórki jajowe. I ludzkie, i kurze są wydalane na zewnątrz organizmu, jako zbędne (no, chyba że są zapłodnione, to wtedy już nie są zbędne). Człowiek nauczył się wykorzystywać jaja ptasie jako pokarm. Ale zjadając niezapłodnione jaja nie robi kurze żadnej krzywdy! Ot i cała filozofia…
      Kathleene – dziękuję za zrozumienie i za wsparcie:-))

  2. A ja głupia myślałam, że wegańskie wypieki to jakaś czarna magia! To nawet w niektórych przypadkach wychodzi taniej niż gdyby trzeba było kupić jajka! A o ile zdrowiej! W najbliższym czasie skorzystam z tej ściągawki ;3

  3. Fajna tabelka, część myków znam ze swojego własnego wegańskiego doświadczenia :). Jakby jeszcze ciasta rosły bez proszku/sody/drożdży byłoby bosko.

    • Oj byłoby! Ja staram się dodawać zawsze mniej proszku lub sody niż w przepisie, ale niestety ominąć całkiem jeszcze mi się nie udało.

    • Jak mawia moja babcia, proszek to sama chemia. Można w nim znaleźć na przykład E339, E340 lub E341 które są szkodliwymi odmianami kwasu ortofosforowego oraz wiele innych złośliwych dodatków.

    • To nie wiem jakiego Ty proszku używasz. Proszek do pieczenia zawiera wodorowęglan sodu (czyli sodę oczyszczoną) + jakiś kwaśny odczynnik, który sprawia, że reakcja rozkładu NaHCO3 przebiega szybciej. (W składzie proszku można znaleźć jeszcze mąkę albo skrobię, które zapobiegają zbylaniu się proszku, ze względu na higroskopijność wodorowęglanu sodu).
      Dlatego, jeśli w przepisie jest soda oczyszczona, jest tam też jakiś składnik o odczynie kwaśnym.

      Nie ma czegoś takiego jak odmiana kwasu ortofosforowego. Fosfor może być utleniony w różnym stopniu, i dlatego mamy kwas ortofosforowy(V) i kwas fosfonowy, czyli fosforowy(III). Ten pierwszy, owszem, jest regulatorem kwasowości, ale w proszkach do pieczenia raczej nie występuje.

    • Dzięki za wyczerpującą odpowiedź!
      Ze mnie niestety żadna chemiczka, dlatego opieram się na wiedzy innych i tym przed czym mnie ostrzegają. Informacje o proszku do pieczenia znalazłam między innymi tutaj: http://wegetarianie.pl/htmlp-10.html
      Ale teraz dzięki Twojej wypowiedzi trochę kamień spadł mi z serca, czyli naprawdę moje świrowanie i ograniczanie proszku do pieczenia nie jest potrzebne i mogę ze spokojnym sumieniem sypać ile chce? 🙂

    • 🙂 No właśnie zawsze mnie zastanawiało, dlaczego ludzie jak ognia unikają proszku do pieczenia. Nie wiem, czy można używać proszku ile się chce, wydaje mi się, że we wszystkim ważny jest umiar i że nie ma potrzeby popadać w paranoję i ograniczać na każdym kroku ilość używanego proszku do pieczenia, bo nie zawiera on niebezpiecznych dla nas substancji. Alternatywą jest soda, gdzie poza wodorowęglanem sodu nie mamy żadnych chemicznych dodatków. Ale to już chyba indywidualna sprawa, bo soda nadaje trochę inny posmak ciastu i wymaga aby w cieście był jakiś 'kwaśny' składnik.

      Pozdrawiam!

    • Nie wchodząc głębiej w kwestię czy to chemia czy nie – proszek do pieczenia jest zwyczajnie niesmaczny i potrafi psuć smak wypieku, lepiej więc mniej niż za dużo.

      W każdym razie mi nie smakuje, może ktoś akurat lubi szczególnie 😉

  4. Twoja Pina colada nie dość, że jest pyszna sama w sobie, jest świetnym bazowym przepisem. Zrobiłam ostatnio wersję krem waniliowy + mocno kakaowe, wytrawne ciasto. wyszło super!

    • Dzięki 🙂 Ja też używam tego przepisu często jako przepis bazowy do tortów i różnych przekładańców, czasem dosypuję do biszkoptu kakao, do kremu dodaję różnych alkoholi lub owoców. Można śmiało eksperymentować, zawsze wychodzi 🙂

  5. jestem wegetarianką, ale piekę tylko wegańsko. inaczej nie umiem, bo wczesniej niczego w życiu nie upiekłam zanim nie zainteresowałam się pieczeniem bez jajek, mleka, masła 😉 ponadto zawsze jak ktoś mnie poczęstuje niewegańsim wypiekiem mam wrażenie że takie ciasto jest ciężkie i czuć w nim jajka 😛
    co prawda nie weganizuję sama przepisów tylko korzystam z gotowych już receptur, ale taka tabelka zawsze się przydaje 🙂

  6. BARDZO ale to BARDZO dziękuję za tabelkę antyjajeczną
    Wczoraj, po okresie prób, błędów i wypaczeń
    po raz pierwszy udało mi się upiec roślinne ciasto marki piernik! Nie dość że upiekłem, to jeszcze dało się zjeść!
    Adam

    • Adam, bardzo się cieszę, że się przydało i że dzięki temu powstał jeszcze markowy piernik! Pierniki to ponoć dobry omen, symbolizują ukryty talent do pieczenia oraz wszelkie powodzenie w kuchni 🙂

  7. Warto spróbować dodawać do ciast zamiast zwykłej wody – gazowanej, a do ciast czekoladowych – gazowanej coli. Ciasto wychodzi wtedy bardziej puszyste. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  8. Jestem na początku mojej drogi "świadomego odżywiania" i taki poradnik jest dla mnie bardzo pomocny. Powoli odstawiam mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego i o ile mięsa mogę nie jest (nie lubię, nie czuję potrzeby) to inne kulinarne pomysły bez jajek czasem wydają się niewykonalne. Z wielką ciekawością poeksperymentuję z powyższą tabelką.
    Pozdrawiam!

  9. Bardzo przydatna tabelka, do tej pory byłam trochę bezradna z tymi ciastami i piekłam normalnie, ale ten wpis dodał mi odwagi i będę próbować, dziękuję 🙂

  10. Ciesze sie, ze natrafilam na Twoj blog. Bylam wegetarianka przez ok.8 lat no i teraz – naturalnie – zdecydowalam sie na bycie weganka.Lubie piec ciasta i tak sobie myslalam: hmm, a co z ciastami weganskimi? Jak je piec? Co zamiast jajek? No i tez pytania: a co na sniadanie? Co do chleba? Widze, ze na Twoim blogu znajde mnostwo przepisow. Dziekuje i pozdrawiam. Anna

  11. Ciesze sie, ze natrafilam na Twoj blog. Bylam wegetarianka przez ok.8 lat no i teraz – naturalnie – zdecydowalam sie na bycie weganka.Lubie piec ciasta i tak sobie myslalam: hmm, a co z ciastami weganskimi? Jak je piec? Co zamiast jajek? No i tez pytania: a co na sniadanie? Co do chleba? Widze, ze na Twoim blogu znajde mnostwo przepisow. Dziekuje i pozdrawiam. Anna

  12. Marto droga, proszę doradź. Właśnie ćwiczę pieczenie wegańskich (to dla mnie nowość) bezglutenowych i bez skrobi pszennej ciast, ponieważ zamierzam upiec Wielkanocną wegańską babę :-)Doradź proszę, który z tych zastępników będzie lepszy do tego rodzaju ciasta? Właśnie upiekłam bułeczki (to znaczy, to miały być bułeczki) a wyszły mi placuszki i dodawałam banana. Czy to, że bułki wyszły kruche bardziej niż typowo drożdżowe, to wina składu mąk? Użyłam kukurydzianej skrobi z dodatkiem mąki ryżowej i mąki kukurydzianej?
    Dzięki z góry!

    • Ciasta kruche, półkruche oraz krucho-drożdżowe (np. minirogaliki) doskonale udają się z pominięciem jajek, zamiast masła daję "Kasię". Przy pierwszych próbach dodawałam "gluta" z siemienia lnianego, potem dodawałam łyżeczkę mielonego siemienia. Jednak okazało się, że nie są potrzebne żadne zamienniki.
      Błyskawiczne naleśniki też można przygotować bez jajek – wystarczy dodać 1 – 2 łyżki płatków owsianych lekko rozdrobnionych w moździerzu. Niestety nie wyjdzie zbyt pulchne.
      Ciasto drożdżowe również piekę bez jajek, zamiast mleka krowiego stosuję jakiekolwiek niesłodzone "mleko" sojowe bądź ryżowe lub po prostu wodę. Pampuchy (parowańce) również przygotowuję bez jajek, wyrastają doskonale.

  13. O rany, ja tez bym chciala miec obok Szczesliwy Kurnik… Ech. Jak czytam, to zazdrosze tylko (oczywiscie tak pozytywnie, w stylu "ja tez bym tak chciala". Pozdrawiam :))

    • Cześć, nie ma czego zazdrościć, wszystko ma blaski i cienie. Mieszkanie na wsi (i możliwość hodowania szczęśliwych kur) też:-(
      Mamy utrudniony dostęp do wielu produktów wegetariańskich, o czym napisałam w komentarzu poniżej. No i sąsiedzi nas nie rozumieją, bo wszyscy hodują zwierzęta rzeźne, zabijają je i jedzą, i jeszcze się tym chwalą! Niczego nie uczy ich przykład naszego życia, są też niedelikatni. Ale tak to już jest, żyjemy w takim środowisku i musimy to zaakceptować… Pozdrawiam! I nie mam żalu o "zazdroszczenie"…

  14. fajny poradnik, nastepnym razem zamiast jajek dam do czegos silken tofu, z czystej ciekawosci, bo u mnie tegdobra pod dostatkiem :))
    Pozdrowienia

    • Hej, Haniu-Szczęściaro – silken tofu pod dostatkiem??? Skąd Ty to bierzesz? Ja też bym chciała! Ale mieszkam na wsi, gdzie nawet o najzwyklejszym tofu nikt w sklepie nie słyszał, nie wiedzą, co to jest. Tofu kupuję przy okazji wizyt w Wielkim Mieście albo przez internet. Ale nawet tam silken jest trudno dostępne. Zazdroszczę!!!

  15. Witam,moglabys cos wiecej napisac na temat uzywania silken tofu do ciast.Tak na chlopski rozum jak to sie robi i czy do kazdego ciacha sie nada,np do sernika? Ja zielona takze help,pozdrawiam Kacha

    • Dziekuje za odpowiedz.Ale mam fuksa,bo akurat kupilam zwykle tofu:)Ja nie jestem wege ale core alergiczke na mleko i jajko a wymyslilam sobie,ze zrobie taki sernik,zeby i mala mogla jesc.Zakupilam kozi ser i tofu i najprawdopodobniej jutro cos z tym podzialam…tylko jeszcze musze sie przespac z tym wszystkim echhh .Swietny ten Twoj blog,korzystamy z przepisikow i dziekujemy,pozdrowienia z Holandii:)

  16. Jeszcze raz ja…wybacz jesli jestem meczaca :/ Co mnie jeszcze interesuje,w wielu przepisach oddziela sie zoltko od bialka i najpierw dodaje zoltko a potem ubija bialko na piane i dodaje na sam koniec.Takie przepisy raczej omijac szerokim lukiem czy sa na to zastepcze sposoby?

  17. Super poradnik. Ostatnio coraz bardziej ograniczam jaja i nabiał, ale całkowicie odstawić jeszcze gotowa nie jestem, ach te nawyki kulinarne 🙂
    O ile zastępowanie jaj siemieniem lnianym opanowałam, a dodatkowe metody podane przez Ciebie są świetnym uzupełnieniem, to cały czas barierą dla mnie jest kruche ciasto, gdzie używa się masła. No i tutaj mam klops, jak zrobić kruche ciasto, najlepiej wytrawne, bez masła. Czy jakieś sugestie?

    • Mąka + lodowate masło roślinne dobrej jakości (czyli po prostu jakościowa margaryna lub olej kokosowy) + lodowata woda. Wychodzi na prawdę znakomite 🙂

    • Mazurek, to ciasto kruche, przygotowane obowiązkowo z dużą ilości bakalii i słodkich dodatków – takich jak dżemy, marmolady i lukry. Miało też mocno religijny charakter, i swoją słodycz zawdzięczało końcu okresu postu. Brownies, czyli zakalcowate ciasto z czekolady nie ma niestety z nim nic wspólnego, ale można oczywiście poszukać dla niego prostej, polskiej nazwy 🙂

  18. Nie jestem weganką natomiast mamą bardzo uczulonego chłopczyka. Dla którego szukam różnym możliwości i sposobów pieczenia i gotowania. A przede wszystkim zastąpieniem co niektórych produktów m.in jaj. Żeby chociaż troszkę mógł poczuć domowych wypieków, ulubionych naleśniczków itp. Jest straszne ciągle odmawiać małemu chłopcu który po prostu jest chłodny i chce jeść. Dziękuje za każde rady.

  19. Szkoda, że trafiłam do Ciebie dopiero teraz. Super ściągawka 😀 – do tej pory korzystałam tylko z banana, ale w najbliższym czasie na pewno wykorzystam też awokado 😀

  20. Witam, wczoraj dowiedziałam się, że mój syn ma silną nietolerancję na jajka. W tym przepisie : http://www.mojewypieki.com/przepis/babeczki-noce-i-dnie-z-kremowym-serkiem-i-czekolada#dodaj, zamieniłam 2 jajka na 1,5 zmiksowanego banana (były bardzo duże). Muffinki wyszły wspaniale, banana czuć było w całej kuchni podczas pieczenia, w smaku jest niewyczuwalny. Dziękuję serdecznie za ten post. Nawet nie chcę myśleć ile kłopotu miałabym bez Twojego eksperymentowania i pracy jaką w to włożyłaś. Pozdrawiam Agnieszka

  21. A co z nasionami chia? Jak zalejemy wrzątkiem i zostawimy na kilka minut, też nam ładnie skleją ciasto 🙂 Ja używam jednej łyżki na jedno jajko.

  22. Dziękuję za tyle pomysłów na zastapienie jajka 🙂 a co nadaje się do makaronu zamiast jajka? Próbowałam mąkę z wrzątkiem (taki przepis gdzieś znalazłam) ale makaron wyszedł strasznie miękki :-\

  23. Bardzo dobry I zdrowy pomysl.Czy moglabys dolaczyc przykladowe przepisy. Jakzrobic ciasta z zamiennikami z twojej tabelki?
    Pozdrawiam:)

  24. Super, super super! Gdzie można nauczyć sie piec i gotować? Może jakaś roczna szkoła? Uwielbiam pichcić, ale nie bardzo mimo prób mam o tym pojęcie…

    • Ewo, w Warszawie i innych dużych miastach jest sporo różnych kursów gotowania. Możesz też skorzystać z książek oraz encyklopedii gastronomicznych, filmów instruktażowych albo popracować miesiąc jako pomoc kuchenna w restauracji 🙂

  25. Czesc !
    Chce upiec pasztet z selera bez uzycia jajek (w przepisie sa 3 szt ). Pomyslalam, ze moze mozna uzyc siemienia. Czy myslisz, ze mozna by tak zrobic? I czy wtedy nalezalo by wziac 4,5 lyzki tego siemienia. Moze wiecej albo mniej?
    Dopiero raczkuje w tej dziedzinie.
    Pozdrawiam !

    • Marzena, nie znając pozostałych składników pasztetu ciężko mi coś doradzić, ale myślę, że najlepszą mieszanką uniwersalną jest siemię lniane w ilości 4,5 łyżki oraz dodatek kaszy jaglanej.

      Gotowy, opracowany przepis na super pasztet z selera jest w mojej pierwszej książce, jeśli jej nie masz możesz rzucić okiem na przepis w jakiejś księgarni 😉

  26. Witam, dziękuję za tą tabelkę, bardzo się przyda, bo okazało się,że mam w śród znajomych osobę która nie może jeść jajek. Chcę upiec ciasto a nie robić z kupnymi ciastkami „na zimno” jak mi ktoś zasugerował. Dzięki i pozdrawiam 😀

  27. Bardzo dziękuję za super rady i genialną tabelę, bo właśnie okazało się, że nie mogę jeść glutenu, jaj kurzych i mleka oraz jego przetworów. Gdybys jeszcze poradziła jakie mąkibezglutenowe do jakich ciast/ chlebów używać byłoby genialnie!!! ❤️

  28. Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszystkie ciastka na tej stronie są zupełnie wegańskie!

Jadłonomia dba o Twoje dane i wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia poprawnego działania strony internetowej (cookies techniczne). Dodatkowo prosimy Cię o zgodę na używanie cookies dla personalizacji treści i doskonalenia Jadlonomii (cookies analityczne). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Polityce prywatności i cookies.

Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki, ale wyłączenie cookies technicznych może skutkować niepoprawnym funkcjonowaniem naszej strony.