Wegańskie Taipei


Jakie miasto w Azji jest najlepszym kierunkiem dla wegańskich podróży kulinarnych w nadchodzącym roku? Według rankingu PETA jest to właśnie stolica Taiwanu, czyli Taipei. Trudno się dziwić werdyktowi, ponieważ to właśnie w Taipei przeplatają się dwie tradycje – tradycyjnej, buddyjskiej, wegetariańskiej kuchni oraz nowoczesnej, wegańskiej kuchni. Dzięki tej wspaniałej mieszance w Taipei z łatwością można zjeść mnóstwo tradycyjnych bezmięsnych potraw w retro wegetariańskich stołówkach, a także wyskoczyć do modnego roślinnego bistro. Jest w czym wybierać, bo w całym mieście jest ponad 200 wege miejscówek. Zaczynamy wycieczkę?

Historia Taiwanu była niezwykle burzliwa i dynamiczna, co pozostawiło trwały ślad w kuchni tej wyspy. Przekazywany między Chinami i Japonią, wchłonął wpływy obydwu kuchni wybierając z każdej z nich to, co najlepsze. Już to wystarczyłoby, aby Taiwan był doskonałym miejscem dla podróży kulinarnych, jednak jest coś jeszcze. Ponad 1/3 mieszkańców wyspy jest buddystami co sprawia, że idea bezmięsnego jedzenia jest bardzo powszechna; a dobry wegański obiad można zjeść na każdym kroku.

VSCO Cam-3-1

Miasto z apetytem 

Taipei to ogromne miasto, pełne ciasnych mieszkanek, ciasnych uliczek, wszechobecnego jedzenia oraz niesamowicie zapracowanych, choć serdecznych ludzi. Przeplatają się tam ze sobą dwa porządki – jedne uliczki pękają od modnych kawiarni z kawą przelewową, a na uliczkach tuż obok buzuje gwar street foodu i retro stołówek. A moją ulubioną porą do przyglądania się życiu miasta są poranki oraz pore lunchu – to wtedy tak wyraźnie widać te dwa współistniejące światy. Pędzące do metra studentki wpadają po kawę z dripa, a tuż pod kawiarnią kupują od starej sprzedawczyni ryżowe congee z ogromnego gara. Mężczyźni w garniturach idą po napój energetyczny do 7 – Eleven, a za chwilę ustawiają się w kolejce po bułki na parze z nadzieniem ze słodkiej czerwonej fasoli, warzywa lub mięsa. A tłum młodych i starych zawsze stoi w długiej kolejce po najpopularniejsze taiwańskie śniadanie, czyli po placki ze szczypiorem. Jednak śniadaniowa scenografia znika około godziny 10 i jej miejsce zajmują lunchowe przybytki, które z reguły otwierają swoje podwoje między 10:30 a 14:00. Och, to jest dopiero uczta dla oczu i podniebienia! Tradycyjne taiwańskie lunchownie serwują obiady w formie bufetu – na stole piętrzy się kilkanaście różnych potraw, które każdy sam sobie nakłada w pożądanej ilości; a obok czeka też oczywiście ryż i zupa. Drzwi co chwilę się otwierają, bo najlepsze miejsca są odwiedzane przez prawdziwe tłumy  – część osób je na miejscu, a drugie tyle pakuje lunch do pudełka, płaci i wybiega z powrotem do biura. Każda pora dnia ma inne jedzeniowe rytuały, a wszystkie są tak ciekawe, że ma się ochotę im przyglądać bez przerwy.

Język, transport i internet

Oficjalnym językiem na Taiwanie jest język mandaryński, czyli standardowy język chiński – dotyczy to zarówno mowy jak i zapisu na całej wyspie. Oznacza to, że wszystkie ulice, nazwy restauracji, a także lokalizacje w Google Maps zapisywane są po chińsku. I mówiąc wprost, czasem jest to prawdziwa jazda bez trzymanki. Żeby ułatwić sobie piesze wycieczki po mieście oraz poszukiwanie różnych restauracji polecam zapisywać zarówno chińską jak i łacińską nazwę w dowolnej aplikacji na telefonie – na przykład takiej jak Evernote lub mój ukochany Simplenote – a następnie zapisane chińskie nazwy po prostu kopiować i wklejać do Google Maps. Śmiało korzystajcie też z metra, które jest bardzo tanie i świetnie oznaczone – mówiąc wprost to chyba najbezpieczniejsze, najschludniejsze i najdoskonalej oznaczone metro jakie widziałam. We wszystkich miejskich eskapadach bardzo pomaga też fakt, że w większości miejsc w centrum oraz przy niemal wszystkich stacjach metra można złapać otwarte sieci Wi – Fi. Koniecznie też zainstalujcie aplikacje Waygo, która umożliwia skanowanie japońskich oraz chińskich napisy z opakowań w sklepach i błyskawicznie je tłumaczy. Idealna pomoc podczas zakupów w sklepach spożywczych oraz w restauracjach.

VSCO Cam-3-2

Taiwańskie placki ze szczypiorem 蔥油餅. W ogromnej większości wegańskie, ale warto się upewnić, że nie były smażone na smalcu

Wegański przewodnik po Taipei

  • ❤️ Yang Shin, 104 Songijang Road / 養心茶樓, 104中山區松江路128號2樓捷運松江南京站8號出口: działająca od kilkunastu lat i mimo ich upływu każdego dnia niezmiennie oblegana wegetariańska restauracja serwująca najlepsze w całym mieście dania dim sum. Dim sum to chińska tradycja podawania małych dań wraz z popołudniową herbatą – są to różnego rodzaju pierożki, bułeczki, ruloniki, słone ciasta i wiele innych małych, ciepłych, słonych dań podawanych w koszyczkach, w których były gotowane lub na niedużych talerzykach. W porze lunchu ta obszerna restauracja jest pełna po brzegi, więc należy albo ustawić się w kolejce, albo poddać się i zarezerwować miejsce na dzień następny. Na pewno jednak nie warto rezygnować, bo w Yang Shin oprócz wspaniałego jedzenia i świetnej herbaty zakosztujecie też prawdziwego stylu dim sum obserwując liczne przyjaciółki, znajomych z pracy lub wesołe emerytki, które przyszły na odświętny lunch. Wszyscy dookoła jedzą, domawiają kolejne koszyczki pełne parujących pierogów i z apetytem popiją herbatę, podczas gdy kelnerzy uwijają się na dużej sali. Karta jest obszerna i zdecydowanie warto jest spróbować przynajmniej kilku małych dań. Fenomenalne są bao, czyli gotowane na parze bułeczki; doskonałe są shaomai czyli przepiękne pierożki z czarnym ryżem a także wszystkie duszone warzywa, smażone grzyby i mistrzowskie ruloniki z sojowego kożucha. Dodatkowo to dobre miejsce na początek, bo karta ma mnóstwo zdjęć, angielskie napisy oraz klarowne oznaczenie, w których daniach są jajka – można po prostu wskazać palcem na to, na co ma się ochotę i niecierpliwie czekać podglądając ucztujących dookoła. Koszt: 10 – 18 zł za jedno małe danie.

 

VSCO Cam-4

Moje ulubione bao z „vegetarian pork” 😉

  •  Gu Fo / 古佛素食, 中山區伊通街106巷6號: jeden z moich ulubionych wegetariańskich bufetów w całej dzielnicy Zhongsan i okolicznym Daan. Gu Fo to tradycyjny, tajwański, wegetariański bufet, który otwiera bramy o 11:00 i tylko do 14:00 karmi wszystkich okolicznych mieszkańców. Przychodzą tutaj pracownicy biur, studenci, emeryci, a nawet zabiegane mamy z dziećmi po porcję obiadu na wynos. Na środku znajdziemy duży stół zastawiony kilkonastoma rodzajami warzyw, tofu oraz mięsnych podróbek, a menu codziennie jest trochę inne. Prawdziwymi hitami lokalu jest gotowane stinky tofu, delikatne jak ptasie mleczko świeże tofu w pomidorach, duszona kapusta z grzybami, siekany szpinak z sojowym kożuchem, chrupiący korzeń lotosu, niesamowicie pyszne pieczeń z sojowego kożucha oraz przerażająco mięsna wegetariańska mielonka. Do tego ryż brązowy lub biały, nielimitowana zupa dnia do picia oraz nielimitowana słodka zupa na deser. A to wszystko za 6 złotych.
VSCO Cam-5

Od lewej do prawej: korzeń lotosu, smażony bakłażan w słodkim sosie, smażona juba w sosie sojowym, tofu w pomidorach, brokuły, kawałek stinky tofu, wegetariańska mielonka oraz wegetariańska ryba!

  • Vege Creek, kilka lokalizacji w całym mieście: obowiązkowy kierunek każdego wege turysty. To jedna z kilku wegetariańskich sieci w Taipei, która od wszystkich innych odróżnia się ciekawym pomysłem, świetnymi wnętrzami oraz niesamowicie świeżymi składnikami. Ale zacznijmy od początku: jedną z najbardziej tajwańskich rzeczy jest lu wei (滷味) czyli chińska technika gotowania polegająca na zalewaniu gorącym bulionem wybranych przez klienta składników. W ten sposób powstaje rodzaj zupy pełnej mnóstwa dodatków, które sami wybraliśmy. Najczęściej lu wei sprzedawane jest na ulicach i prawie nigdy nie jest wegetariańskie. Vege Creek świetnie zajął tę niszę, bo w ich lokalach każdy sam tworzy swoje lu wei sięgając po wybrane warzywa, grzyby, makarony i sałaty wprost… ze ściany. Na ścianach lokalu wiszą ogromne miski pełne spakowanych małych porcji dodatków, a tuż obok jest ogromna ściana pełna świeżych sałat i kapust. Kiedy już zbierzemy wszystkie składniki w koszyku, wystarczy podejść do baru, wręczyć zawartość, a za chwilę przed naszym nosem stanie parująca miska z gorącym makaronem.Trudno jednym tchem wymienić wszystkie składniki, ale do najciekawszych należą: świeże kapusty pok choy, liście batatów, kilka rodzajów grzybów, ryżowe kluseczki, dodatkowa porcja wodorostów, różnego rodzaju marynowane tofu, makaron z czarnej fasoli, makaron z grochu, makaron sojowy… Ach, można by tak bez końca. Im więcej składników włożycie tym więcej należy zapłacić, za każdy wybrany składniki należy zapłacić 1,5 zł lub 2 zł. Łączny koszt gotowej zupy na wypasie to około 10 – 25 zł.
VSCO Cam-1

Mój lu wei: grzyby enoki, sojowe sznycle, ryżowe kluseczki, boczniaki, pak choy, dodatkowe wodorosty oraz makaron z fasoli. A na wierzchu jeden z kilku domowych sosów robionych w lokalu

  • Stinky Tofu, Alley 3, Lane 120, Yongji Road / 戴記獨臭之家 110: legendary budka serwująca jedno z najlepszych stinky tofu w całym Taipei, także w wersji surowej. A przypomnę tylko, że to danie powaliło samego Andrew ZimmermanaStinky tofu to lokalny specjał, który był jednym z głównych celów mojej wizyty. To tofu, które jest fermentowane i w efekcie ma bardzo intensywny, nieprzyjemny zapach. Najczęściej jest dodawane do gulaszy, zup lub jest obsmażane – w tej postaci jest pyszne i naprawdę delikatne. Jeśli jednak ktoś lubi mocniejsze wyzwania może spróbować sałatki z surowego stinky tofu – to naprawdę duża próba charakteru! Surowe śmierdzące tofu smakuje dokładnie tak, jak się nazywa – ma intensywny aromat fermentacji, zgniłych orzechów i zepsutych strączków. I chociaż to doznanie intensywne, to muszę wyznać, że pokochałam je całym sercem i gdybym mogła je zjeść teraz znowu, nie wahałabym się ani chwili. Jeśli jednak boicie się zacznijcie od tutejszego smażonego tofu, które jest naprawdę cudowne, a do tego podawane z równie dobrą kiszoną kapustą. Kosz jednego dania: 3 zł
VSCO Cam-2-2

Surowe stinky tofu – wygląda niepozornie, prawda?

  • Hoshina – DaAnn /  穗科手打烏龍麵: tego miejsca pod żadnym pozorem nie wolno pominąć żadnemu wegetarianinowi przejeżdżającemu przez Taipei. To najlepsza na całej wyspie wegetariańska, japońska restauracja specjalizująca się w udonie, czyli grubym, sprężystym makaronie zanurzonym w cudownym bulionie. W porze lunchu przygotujcie się na chwilę oczekiwania w kolejce, a następnie bez zastanowienia zamawiajcie specjalność lokalu czyli klasyczny udon najlepiej wraz z sojowym puddingiem z zieloną herbatą oraz słodką fasolą. A kiedy już przyjdzie wasza porcja po prostu zamknijcie oczy i weźcie pierwszy łyk bulionu – poczujecie umami, słoność, pełnię oraz okrągłość smaku, a jednocześnie niesamowitą lekkość. Do tego siorbnięcie udonu, kęs domowego tofu, które pływa w zupie i można całkowicie odpłynąć. Koszt: 25 złotych
VSCO Cam-2

Klasyczny udon, czyli pełen umami i lekki bulion oraz delikatne dodatki

  • Vegan Heaven, 信義區信義路4段395巷6弄6號1樓: najsłynniejsza w całej Azji wegańska cukiernia z deserami na najwyższym poziomie. Możecie tutaj jechać prosto z lotniska. Ten niewielki lokal jest królestwem prawdziwie rozpustnych wegańskich ciast, ciasteczek, makaroników oraz deserów. W środku jest tylko jeden stolik, dlatego sporo osób wpada tutaj po ciastka na wynos, ale można też usiąść przy ciasnym stoliku, zamówić czarną kawę lub latte i wybrane słodkości. Uprzedzam, że wybór nie jest prosty. Czekoladowa tarta z solonym karmelem czy rabarbarowa tartaletka z bezą? Wegańskie tiramisu z kokosowym cukrem czy cytrynowa tarta? A może pudełko makaroników? Wszystko jest równie pyszne i równie mocno uzależnia. Koszt: 10 – 15 złotych.
VSCO Cam-1-1

Krucha ciastko z rabarbarem oraz bezą

I jeszcze na koniec muszę wspomnieć o wyjątkowym miejscu, czyli iVegan przy 54 Wanlong Street, które jest największym wegańskim supermarketem w całej Azji. Kupicie tam dziesiątki albo i setkę rodzajów tofu, drugie tyle mięsnych substytów, wspaniałe indyjskie oraz chińskie przyprawy i mnóstwo azjatyckich, wegańskich słodyczy. Uff, niezła wycieczka, prawda? 

XXX

Marta

VSCO Cam-1-2

Smażone stinky tofu z kapustą i ostrym sosem

VSCO Cam-2-1

W Vegan Heaven nawet do czarnej kawy cudowne, kruche ciasteczka

VSCO Cam-3

Najlepszy dodatek do dim sum? Duszony amarantus ze smażonymi grzybkami!

VSCO Cam-4-1

Kwiaciarnia pod domem

IMG_3519

Niekulinarny ale obowiązkowy punkt wizyty w Taipei – kąpiel w publicznych gorących źródłach za 1,5 zł

  1. Marto, spadlas mi z nieba! Za 3 tygodnie wylatuje do Tajpej. Wlasnie takiego vege-poradnika szukalem. Dzieki?

  2. Czytałam z zapartym tchem. Co za obłędne jedzenie! Jaka szkoda, ze dominująca w Polsce religia nie zakłada ahimsy 😉 może byłoby więcej miejsc z wegejedzeniem 🙂

  3. Fajny artykuł, dużo w nim prawdy, ale proszę zwrócić uwagę, że w języku polskim wymienione w nim miejsca to: Tajpej i Tajwan, stąd i forma przymiotnikowa to: tajwański. Pozostałe formy, z „krótkim” i, uznawane są w najlepszym wypadku za archaiczne.

    Błędna jest też teoria, że 蔥油餅 są w większości wegańskie, bo nie są. Tradycyjnie (podobnie jak 年糕) robione są na smalcu i tylko wyjątkowo trafiają się bez owego.

    Opis 滷味 też jest błędny, metoda nie polega na „zalewaniu zupą” tylko gotowaniu w owej i ew. dolaniu jej do miski w momencie podania potrawy klientowi, co zaobserwowała autorka.

    No i… „ryżowe congee”? Może po prostu: kleik ryżowy?

    • Cześć! Dzięki za szczegółowe poprawki i zwrócenie uwagi na kilka rzeczy – na pewno mogłam precyzyjniej się wyrażać w tych kilku sprawach, dodatkowo oczywiście poprawię też gramatyczne niedopatrzenia.

      Nie mogę jedynie zgodzić się tym, że 蔥油餅 są w większości na smalcu. To prawda, że tak się je opisuje w książkach kulinarnych oraz tak robi się je w domach ( jeśli komuś się chce za to zabrać! 😉 ) ale te tanie na ulicach w większości są wegańskie. Przepytałam 14 punktów i smalec użyty był w jednych – olej jest po prostu tańszy 😉

  4. A… jeszcze autorki „bao” to po prostu bułki na parze, ale z nadzieniem (są też bez – wtedy nazywają się 饅頭 mantou), ale żeby zrozumieli o co chodzi trzeba prosić o 包子 baozi (czyt: bao-dzy), samo „bao” bez kontekstu może być niezrozumiałe.

    Smacznego!

  5. Bardzo fajny artykuł nieźle opisujący tutejszą kuchnię wege. Potwierdzam, że Tajwan jest rajem dla wegetarian, w każdej, nawet najmniejszej restauracyjce, można dostać coś wege i to coś jest przeważnie bardzo smaczne.

  6. Nie sądziłam że jest tam tyle ciekawych potraw. Czemu takie smaczne jedzonko nie może być też u nas 😀 Spróbowałabym najchętniej wszystkich opisanych przez ciebie 😉

  7. Tak bym wyjechała w te dzikie krainy i obżarła się jak jeszcze dziksza świnia, ale nie mogę jeść na mieście :(. #bóliżal

    • Zuzia, nie za bardzo wiem do czego się odnosisz w tym wpisie – doprecyzuj pytania, a chętnie odpowiem! 🙂

      • Do wegetariańskiej a nie wegańskiej mielonki :p Zastanawiam się czy jesz też czasem wegetariańsko a nie tylko wegańsko żeby na przykład posmakować czegoś i móc czerpać inspirację do wegańskich przepisów, kilka razy widziałam też, że używasz miodu i chciałam się dowiedzieć co mój guru kuchni je prywatnie!

  8. Marto, wielkie dzięki za te rekomendacje! Właśnie wróciłam z dwutygodniowego pobytu na Tajwanie i muszę przyznać ze zupełnie zakochałam się w Gu Fo 🙂 Jedliśmy tam kilka razy, gdy tylko byliśmy w Taipei. Raz, podczas ulewy dostaliśmy od personelu parasol na dalsza drogę. Dla tych którzy się tam wybierają, Gu Fo najłatwiej znaleźć wychodząc wyjściem 6 ze stacji metra Songjiang Nanjing i skręcając w prawo w uliczkę na tyłach wyjścia. Yang Shin również rewelacyjne (ta sama stacja, wyjście 8). Już nie mogę się doczekać żeby tam wrócić :-))))

    • Magda, jak zawsze bardzo dziekuję za komentarz pod przewodnikiem, bo wiem, że sa dość niszowe – w końcu nie wiele osób jeździ do Taipei jeść wegańskie uczty! 😉 Cieszę się, że pokochałaś Gu Fo, wiele razy wracałam wspomnieniami do tego miejsca <3 <3 <3

  9. Marta, dziekuje serdecznie za przewodnik po Taipei. Dziekuje tez za lipcowy wpis Magdy o Gu Fo, ktorego wlascicielami jest buddyjskie malzenstwo.,co jest 100% gwarancja, ze jedzeniem bedzie tam Wega sie. Wczoraj jadlam tam obiad I tez sie „zakochalam” w tej knajpce. Twoje zdjecie talerza z jedzeniem oddaje naprawde to, jakiet wysmienite potrawy mozna tam zjesc. Dzisiaj wlasnie wrocilam z 3 tygodniowego pobytu na Tajwsnid

    • Ewanti, bardzo się cieszę, że wpis się przydał! To dla mnie bardzo ważne, że ktoś na drugim końcu świata może zjeść wege dzięki takim przewodnikom 🙂 A w dodatku miło mi teraz wrócić myślami do tej knajpki… 🙂

  10. Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszystkie ciastka na tej stronie są zupełnie wegańskie!

Jadłonomia dba o Twoje dane i wykorzystuje pliki cookies w celu zapewnienia poprawnego działania strony internetowej (cookies techniczne). Dodatkowo prosimy Cię o zgodę na używanie cookies dla personalizacji treści i doskonalenia Jadlonomii (cookies analityczne). Więcej na ten temat możesz przeczytać w Polityce prywatności i cookies.

Zgodę możesz wycofać w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki, ale wyłączenie cookies technicznych może skutkować niepoprawnym funkcjonowaniem naszej strony.