Pierwszy przewodnik po wegańskim Wrocławiu przygotowałam dla Was już trzy lata temu, o tutaj. Jednak w przeciągu ostatnich kilku lat w stolicy Dolnego Śląska zmieniło się bardzo dużo – otworzyło sie mnóstwo nowych barów, knajpek, a nawet wegańskich sklepów i manufaktur. Zachwycająca jest nie tylko ilość roślinnych miejscówek, ale też ich różnorodność oraz wyjątkowa jakość serwowanego jedzenia. Dlatego zanim Wrocław oficjalnie stanie się wegańską stolicą Polski, przygotowałam dla Was kolejny roślinny przewodnik po mieście spotkań.
- ❤️ Żyzna, Nożownicza 37: miejsce od lat prowadzone z miłością, troską oraz niemalejącym zapałem przez trzy niespotykanie utalentowane dziewczyny. Kuchnia w Żyznej każdego roku zaskakuje jeszcze bardziej kreatywnymi, inspirującymi i dopracowanymi w najmniejszym szczególe potrawami. To roślinne bistro najwyższej klasy – w krótkiej, zmieniającej się co dwa tygodnie karcie można znaleźć sezonowe dania, stworzone z najlepszych składników. Latem pojawia się marynowany arbuz; zimą steki z selera i ziemniaczanego puree; a jesienią knedle ze śliwkami, tymiankiem i tofu. Chociaż pisałam o Żyznej już w poprzednim przewodniku to nie sposób nie wspomnieć o niej i tutaj – to jedno z najbardziej wyjątkowych miejsc we Wrocławiu, oraz w całej Polsce. Uwaga: do Żyznej lepiej przychodzić wcześniej lub przed przyjściem zadzwonić, bo pod wieczór może nie być już niektórych dań. I nie warto się na to gniewać, to świadczy tylko o tym, jak pyszne i świeże jest tutejsze jedzenie.
- ❤️ Wilk Syty, Trzebnicka 3: nowe, bo mające niewiele ponad rok, miejsce, które w krótkim czasie zdążyło uzależnić od siebie tysiące Wrocławian i Wrocławianek. Spróbujecie tutaj klasycznych dań, które zostały zweganizowane, a następnie podkręcone niezwykłą wyobraźnią wilkowej ekipy. To doskonałe miejsce na obiad z rodzicami – zwłaszcza mięsożerni ojcowie lub wujkowie mogą zmienić zdanie na temat weganizmu. Tutejsze dania z seitanu to wrocławski towar eksportowy: wegański boczek, klopsiki, burgery, a nawet skwarki na kopytkach. Każdy talerz podany w Wilku udowadnia, że przechodząc na weganizm nie trzeba rezygnować z ulubionych smaków. A jakby tego wszystkiego było mało, zjecie tutaj jedne z najlepszych wegańskich ciast w Polsce – wydaje mi się, że wilkowy makowiec z bezą śnił mi się już cztery razy. Wilki Syty, podobnie jak Żyzna, to jedno z moich ulubionych miejsc w całym kraju.
- VEGA, Rynek 27a: tego miejsca nie może zabraknąć w żadnym wegańskim przewodniku po Wrocławiu i powinno być o nim głośno w całej Polsce. To najstarszy wegetariański bar w Polsce, który działa od 1987…. w samym środku Rynku! Jakby tych atrakcji było mało VEGA cztery lata temu zmieniła wystrój oraz stała się miejscem całkowicie wegańskim, które wciąż karmi tak samo dobrze, a za ladą pracują te same panie. Trudno się więc dziwić, że na dwóch piętrach VEGI zawsze jest tłoczno, a w porze lunchu widać tutaj mnóstwo pracowników i pracowniczek Ratusza, które wpadają na obiad. Menu na parterze przypomina babcine obiady oraz tradycyjną, uczciwą kuchnię barów mlecznych – zraz z kaszy jaglanej w sosie (6 zł); pieczeń z seitanu (7,60 zł); gulasz sojowo – pieczarkowy (6 zł) albo sentymentalny kotlet ziemniaczany (3 zł). Nie brakuje też porządnych zup (około 6 zł), surówek (około 5 zł) oraz kompotu (2,5 zł). Na piętrze jadłospis jest bardziej nowoczesny i oparty o kuchnie świata, na obiad można zamówić tajski stir fry (21,50 zł) albo malijski gulasz mafe (17,50 zł). W zależności od tego na co macie ochotę możecie usiąść albo na parterze albo na piętrze, ale ja muszę przyznać, że zawsze wybieram kotlety i ziemniaczki z parteru.
- W Kontakcie, ul. Benedykta Polaka 12/1b: mała, przytulna i pięknie urządzona śniadaniownia z, co tu dużo gadać, po prostu idealnym hummusem. I to nie jednym! Na miejscu oprócz tradycyjnego hummusu można spróbować tego z pieczoną brukselka (17 zł) ; z fasolą i kiszonymi cytrynami (17 zł); z burakiem (15 zł) albo jalapeno (15 zł). Amatorzy tradycyjnych śniadań też znajdą coś dla siebie, bo można tutaj skomponować śniadaniowy zestaw z wybranymi pastami i cudownym chlebem (15 zł) lub zdecydować się na słodką owsiankę na kokosowym mleku (14 zł). Oprócz pysznego jedzenie W Kontakcie można też spróbować naprawdę niezwykłych gorących napoi – jest mleczna matcha, złote mleko z kurkumą, gorąca czekolada i mnóstwo innych wyjątkowych naparów. A wszystko podawane w pięknej, ręcznie robionej ceramice, czego chcieć więcej?
- Warzywniak, plac Grunwaldzki 18 – 20 oraz Trzebnicka 12/1b: w całości wegański bar, który karmi niedrogo, smacznie i bardzo uczciwie. W lokalizacji przy placu Grunwaldzkim spróbujecie dań obiadowych, takich jak bitki sojowe z ziemniakami i surówką (15 złotych); kotlet z ziemniaczkami i sałatką (15 złotych) albo ruskie pierogi z tofu – te ostatnie kosztują jedynie 7 złotych, a do tego możecie zamówić kompot za 1 zł. Gdybym studiowała na okolicznej Politechnice albo ścisłych wydziałach Uniwersytetu Wrocławskiego to z przyjemnością jadałabym tam codziennie. W lokalizacji przy ulicy Trzebnickiej jest trochę spokojniej i mniej tłoczono, a w dodatku można tam spróbować… wegańskiej knyszy! Każdy kto tak jak ja wychował się we Wrocławiu na pewno uroni łzę wzruszenia w trakcie jedzenia, wspomnienia knysz z Dworca gwarantowane.
- Krowarzywa, Rzeźnicza 34: słynne, warszawskie burgery, które jako pierwsze w Polsce rozpowszechniły modę na wegańskie kotlety w bułce dotarły też do Wrocławia. To wspaniała wiadomość, bo w Krowarzywach za każdym razem można zjeść tak samo dobrze – zawsze jest mnóstwo świeżych warzyw, zawsze są dobre sosy i oczywiście świetne burgery (ceny od 13,50 zł d0 16,50 zł). Wrocławski oddział podobnie jak warszawski jest uroczo urządzony i karmi do dość późnych godzin, dzięki czemu wychodząc z Kina Nowe Horyzonty można podyskutować o filmie przy burgerze, bowlu lub wrapie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś Krowarzywa zastąpią restauracje ze złotymi łukami na wrocławskim Rynku, bo bardzo na to zasługują.
- Think Love Juices, Podwale 83: kolejny wrocławski oddział warszawskiej restauracji. Think Love Juices to miejsce założone przez Anię Jagodzińską słynące z bardzo zdrowego jadłospisu – jest wegańsko, bez cukru, często też bez glutenu, a za to z mnóstwem super foods. Można wpadać tu od rana do wieczora, ja szczególnie przepadam za ich śniadaniami oraz zestawami lunchowymi. Rano możecie zjeść owsiankę lub granolę, ale moim faworytami są gryczane gofry z awokado i hummusem oraz tutejszy ogromny zestaw śniadaniowy. Ci którzy szukają śniadań w mniejszym budżecie mogą spróbować pierwszorzędnych kanapek na wynos. W całym centrum trudno o lepszą wegańską kanapkę na drogę – możecie wybiec z pajdą bardzo zdrowego chleba napakowanego hummusem, warzywami lub robionymi na miejscu pastami. Doskonałe miejsce dla wszystkich osób, które cenią sobie bardzo zdrowe jedzenie i wysokiej jakości składniki.
- PieRogi Vegan, Hala Zielińskiego: gotowe pierogi nie mają zbyt dobrej prasy – najczęściej kojarzą się z grubym ciastem, małą ilością farszu i tanim, awaryjnym jedzeniem. Ale wystarczy jeden pierożek od dziewczyn z Hali Zielińskiego, żeby obalić ten stereotyp. Ich pierogi po prostu pękają w szwach od nadzienia; ciasto jest miękkie i delikatne; a w dodatku każdy rodzaj farszu jest wspaniale doprawiony. Pierogi tradycyjne pachną pieczonymi ziemniakami i majerankiem; rustykalne są pełne pieczarek, suszonych pomidorów i pestek słonecznika; a puddingowe pierogi z tapioką i malinami są pełne aksamitnych, słodkich kuleczek tapioki. Co najlepsze pierogi można zjeść na miejscu (mała porcja kosztuje 8 złotych) albo zabrać ze sobą do domu (duże opakowanie kosztuje około 21 złotych). Ja chętnie wybieram tę drugą opcję i ku zadowoleniu mojej babci, przywożę je na rodzinny obiad. A to chyba najlepszy możliwy komplement dla pierogów, prawda?
- Baszta, Kraińskiego 14: to chyba jedna z najbardziej intrygująco położonych wegańskich restauracji w całym mieście. Baszta, zgodnie ze swoją nazwą, jest bowiem usytuowana w starej, średniowiecznej baszcie zwanej Basztą Niedźwiadka. W środku na dwóch piętrach działa restauracja serwująca azjatycką, wegańską kuchnię. Ulubionym daniem gości są autorskie smażone makarony oraz ryż, ale ja pozwolę sobie podszepnąć, że naprawdę warto spróbować tutejszego kimchi. To jedyne miejsce w mieście, które serwuje wegańską koreańską kiszonkę – w formie spring rollsów (20 zł), zup (13 zł) albo makaronów (25 zł).
- The Root, Krupnicza 3: to malutkie i unikatowe miejsce, którego nie da się pomylić z żadnym innym. The Root serwuje wegańskie sushi na wynos – na przykład z awokado, fasolą i ogórkiem (16 zł); z burakiem, tofu oraz wegańskim majonezem (15 zł) albo wyjątkowe sushi z kiszonym ogórkiem, kiełkami i papryką (14 zł). Brzmi dziwnie? Naprawdę zaufajcie mi albo kolejce ludzi, która w czasie festiwalu Nowe Horyzonty stoi pod The Root od rana do wieczora. Oprócz sushi można też zgarnąć stąd codziennie inne pudełko pyszności (14 zł), wrapa (około 13 zł) oraz przede wszystkim przepyszne pączuszki i shake’i. Te pierwsze to jedne z najlepszych wegańskich pączków jakie udało mi się zjeść w całej Polsce, a od shake’a o smaku masła orzechowego byłam kiedyś poważnie uzależniona. Wciąż jestem.
- Piec na Szewskiej, Szewska 44 – 46: przez moment studiowałam koło tego miejsca. Na szczęście tylko przez moment. Gdyby trwało to dłużej jest spora szansa, że przestałabym gotować i żywiłabym się wyłącznie ich wyjątkową pizzą. Nie dość, że pizza jest wypiekana w tradycyjnym piecu i polana doskonałym pomidorowym sosem; to jeszcze można za darmo podmienić mozarellę na ser wegański. A chociaż ich marinara jest tak perfekcyjna, że trudno chcieć więcej, to naprawdę miło móc zaszaleć i zamówić placek z bakłażanem, karczochami lub rukolą i odrobiną wegańskiego sera. Odwiedzając Piec przygotujcie się na kolejkę, ale możecie być spokojnie – naprawdę warto chwilę poczekać na taką pizzę.
- Urban Vegan, św. Antoniego 35/1B: na koniec miejsce, które nie jest restauracją, ale jest jednym z najważniejszych na wegańskiej mapie Wrocławia. Urban Vegan to wyjątkowy super market znajdujący się w centrum Wrocławia – to pierwszy w całości wegański sklep we Wrocławiu i prawdopodobnie największy tego typu sklep w Polsce. Wchodząc do środka można poczuć się jak w legendarnym Veganz w Berlinie i przebierać między najróżniejszymi, wegańskimi produktami. Gorgonzola z nerkowców? Wegańskie kiełbaski na grilla? A może wegańskie salami? Lub kilogramowe tofu? Albo wegańskie i cruelty free kosmetyki? To wszystko i wiele, wiele więcej znajdziecie w jednym miejscu. Szczególnie warto zwrócić uwagę na dwie wrocławskie marki czyli Serotoninę oraz Mlecznych Braci – ta pierwsza produkuje obłędnie dobre sery z nerkowców, a druga wspaniałe roślinne mleka i jogurty.
Będąc we Wrocławiu możecie też zajrzeć do Najadaczy przy ulicy Nożowniczej – każde tutejsze curry naprawdę dobrze rozgrzewa i poprawia humor – lub do Nalandy nieopodal Renomy – koniecznie spróbujcie kawy według Pięciu Przemian. Jeśli zniechęcą Was kolejki do Pieca możecie też wybrać się do Ognia na Nadodrzu – ich pizza jest naprawdę świetna, sałatki równie dobre, a do tego również oferują wegański ser. A jeśli przypadkiem chcecie wydać trochę pieniędzy na zakupach to zajrzyjcie do Pan Pablo koło dworca. To wyjątkowy sklep, w którym kupicie najfajniejszy wegańskie buty w Polsce, w razie problemów możecie poprosić o pomoc obsługę i nikt nie będzie na Was krzywo patrzył 😉
A kiedy wegańskie Toronto? 🙁
Pisze się, będzie naprawdę niedługo 🙂
Jeszcze Ahimsa! I super wegańską pizzr ma Mania Smaku, działają rownież w nocy 😀
Moje serce ostatnio zdobyła masala dosa w Ahimsie, wielka porcja i do tego pyszne dodatki 🙂 w Wilku Sytym nawet podanie potraw jest na najwyższym poziomie! Koniecznie muszę odwiedzić W Kontakcie, nigdy jeszcze nie widziałam tak kremowego hummusu, wygląda bajecznie 🙂
A ja dorzuciłabym do tej listy Green Bus na Dubois. Przepyszne burgery.
Miejsce może niezbyt wyględne, ale za to jak smakuje ?
Green bus – KONIECZNIE 🙂
Green Bus jest uroczy <3 I ta pizza z burakiem!
Dokładnie! Zdziwiłam się brakiem Green busa na liście. Najlepsze burgery1
Jedyna miejscówka w której jeszcze nie byłam z tej listy to Wilk Syty 😀 A Urban Vegan mam zaraz koło pracy i najczęściej tam robię zakupy, najlepszy sklep ever <3
Jeśli chodzi o pizzę poleciłbym też Graciarnię, a obiadki wegańskie w Kaszy i Paszy też są super 😉
Hej! Super przewodnik! A próbowałaś w Sorrir? Z tego co wiem, PanPot serwujący azjatyckie zupki (obłędne) ma opcje bulionów wegańskich 🙂
A gdzie Green Bus?!
hmm…a skąd znasz tak dobrze Wrocław?:)
Anka z Wrocławia:)
zapraszamy:))
Bo to moje rodzinne miasto! 🙂
A Znasz Ich Cafe-Bistro i ich ciasta wegańskie od Ulik z jemto.pli karta menu z sezonowymi daniami? All wegan? Ostatnio bardzo się zmieniło.
Dziwny ten przewodnik…. „pierogi wegan” nie są wegańskie. W dodatku robione przez firmę, która w swojej fabryce produkuje również mięsne produkty. Sam lokal to tylko sklep sprzedający te pierogi na ciepło.
Piec na Szewskiej sprzedaje mięso.
Brakuje tu alfabetcznie m.in. Ahimsy z bardzo dobrą kuchnią orientalną, MO Burgery z ciekawymi burgerami i pięknym wnętrzem. A jeśli to ma być „wegański” przewodnik, w którym dopuszcza się wegetariańskie i mięsne knajpy to zapomniałaś podać np.: Green Busa z bardzo dobrymi burgerami.
Czy można robić zakupy w sklepach sprzedających mięso? Czy można zjeść posiłek u mięsożernych znajomych skoro na co dzień w ich kuchni przygotowuje się mięso? Czy prawdziwy, dobry weganin w ogóle może mieć takich znajomych? To gorliwość neofity, czy ustalony fanatyzm?
PS. Dlaczego pierogi nie są wegańskie?
Są ładnie opisane te knajpy, które zapłaciły. Reszta pominięta milczeniem, lub wspomniana hasłowo, po macoszemu (np. Nalanda). …ale czego się spodziewać, po paniusi, która (jak stado jej podobnych biznes-szakali, chwytających $$$ póki moda na vege i fit gorąca) wydaje książeczki za 100 złotych, nie mając ŻADNEGO pojęcia o (zdrowym) gotowaniu, łączeniu ze sobą produktów, panieneczka bez jakiegokolwiek wykształcenia merytorycznego, zabiera się za pisanie poradników z cyklu jak żyć i co jeść. takie czasy, że byle cieć, może w internetach publikować czym leczyć raka. Straszno i śmieszno
Dobry wieczór Panie Sławomirze! Bardzo ciekawy komentarz, zwłaszcza fragment o biznes szakalach!
Chciałabym odnieść się tylko do jednej bardzo ważnej dla mnie kwestii – w tym artykule, tak jak na całym blogu, nie ma żadnych sponsorowanych produktów ani artykułów. Nikt za nic tutaj nie płacił i nie może zapłacić.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
XXX
Marta
Baszta? Serio? Brud i paskudne jedzenie. Wstyd przed zaproszonymi gośćmi. Nigdy więcej.
Super przewodnik!
Jak to wszystko pięknie i kolorowo wygląda, taki sposób podania może zachęcić do wegańskiej kuchni każdego jej przeciwnika 🙂
Marta a kiedy Warszawa??
Te pyszne kolory na zdjęciach aż oszałamiają! <3
http://vegetest.pl/
Warto odwiedzić bistro Juiceconcept z ul Walbrzyskiej 2 kuszą nietylko wspanialymi sokami – detoks sokowy to ich specjalnosc, ale takze pyszne salatki, desery i ciasta (raw, wegan, bez cukru, bez glutenu) moje odkrycie, jestem ich wieeelką fanką 😀
Jeśli ktoś ma ochotę na wegańskie jedzenie na najwyższym poziomie oraz przyjemne wnętrze i bardzo miłą obsługę to polecam Think Love Juices & Vegan Food w OVO. Serwują codziennie inne lunche, zawsze przepyszne i wszystko 100% vegan.
Hej, świetny wpis! Jestem z Wrocławia i co prawda bylam w wiekszosci miejsc, o których piszesz, ale… widzę, że jeszcze wiele nowych smaków przede mną <3 (gdzie jadłas tą knysze? :p)
Moja miłość The Root!! Pączki to mistrzostwo świata 🙂 tak samo lody, sushi, rapy…
A Urban Vegan mam tuż pod nosem także jestem niezłą szczęściarą :))) Nawet nie wiedziałam, że tak świetnie wypada asortymentowo na tle innych miast w PL 🙂
Droga Marto! Zapomniałaś wspomnieć o absolutnie genialnej nalandzie! Gorąco polecam przepyszne jedzonko wegetarańskie z niezwykłym klimacikiem ksiażek kadzidełek i innych olejków!
Nalanda wrocław plac Kościuszki 12, 11-400
Julija, Nalandę uwielbiam i nie wspomniałam o niej tylko dlatego, że była w pierwszym przewodniku. Ale oczywiście, że to wspaniałe miejsce <3
Ekstra przewodnik, sama chociaż jestem jeszcze mięsożerna uwielbiam wszystkie te miejsca. Jest tylko jedna rzecz – nie polecam Nalandy. Byłam tam kiedyś na dniu próbnym na kuchi.. Okropny syf, garnki pleśnieją na parapecie, nikt nie dba o żadną higienię, pracownicy w brudnych ubraniach, tłustych rozpuszconych włosach… Do kawy każą pienić mleko któe zostało po poprzedniej kawie itp.. Proszę trzymajcie się od tego miejsca z daleka!
O, części miejsc nie znałam! Ale Baszta, Ogień, Urban Vegan i The Roots to moje ulubione miejsca.
Duzo z tych miejsc juz nie istnieje a niektore dogorywaja. Lacznie z niedawno zamknietymi Najadaczami. Nie mowiac o Nalandzie, ktora zniknela z rok czy dwa temu – jest tam teraz sklep z kwiatami i kawą. Bardzo dobrze, ze ten artykul istnieje, pokazuje jak zajezdzaja zdrowsza wersje branzy gastro podatki, platnosci, prad, regulacje, sanepidy i inne koszty. Z calej listy przetrwaly Krowarzywa, PieRogi Vegan, Piec na Szewskiej, W Kontakcie (ale w innym miejscu) i oczywiscie Vega.